Miałam nadzieję, że ominie mnie hotelowa kwarantanna w Australii. Jednak tak się nie stało. Dlatego powstał ten wpis, który będzie pamiętnikiem z hotelowej kwarantanny. Przez dwa tygodnie będę zamknięta w pokoju hotelowym z moim dwuletnim synem. Kwarantanna odbywa się w miejscu przylotu do Australii. W moim przypadku, w Brisbane. Skierowano nas do cztergwiazdkowego hotelu Four Points by Sheraton. Służby policyjne i wojskowe pilnują, aby nikt nie opuszczał pokoju.
COVID-19 wywrócił życie wielu ludzi na całym świecie do góry nogami. Na początku pandemii Australia wprowadziła obowiązkową domową kwarantannę dla wszystkich podróżnych wracających do kraju. 20 marca 2020 Australia całkowicie zamknęła granice dla obcokrajowców. W drugiej połowie marca rząd australijski wprowadził bardziej rygorystyczne przepisy. Obywatele i rezydenci australijscy mają odbyć dwutygodniową kwarantannę w hotelach. Przepis został wprowadzony po tym, jak mieszkańcy opuszczali domy podczas domowej kwarantanny.
Więcej informacji na temat koronawirusa w Australii TU.
Początki hotelowej kwarantanny
Po wylądowaniu w Brisbane, spędziłam ponad 2 godziny na lotnisku. Tyle trwały wszystkie procedury związane z bezpieczeństwem pasażerów. Po wyjściu z samolotu każdy musiał wypełnić formę dotyczącą zdrowia. Później, w 1.5 metrowych odstępach, które były monitorowane przez policję, przeszłam przez kontrolę medyczną. Zmierzono mi temperaturę i przeprowadzono krótki wywiad na temat zdrowia. Po przejściu przez kontrolę celną, musiałam wypełnić kolejną formę. Wtedy dowiedziałam się, w jakim hotelu spędzę kwarantannę. Po odebraniu walizek, skierowano mnie na przeszukiwanie bagażu. Następnie, po odczekaniu pół godziny, autokarami przewieziono wszystkich do hoteli.
Do hotelu dojechałam do północy. Ponieważ podróżowałam z dzieckiem, miałam pierwszeństwo zameldowania się w hotelu. Dla gości były przygotowane sałatki z kurczakiem, czipsy oraz butelka wody.
Miałam nadzieję, że będę mogła otworzyć okno w pokoju, ale niestety nie można. Przed spaniem, trochę przemeblowałam pokój. Łóżko królewskie zamiast na środku pokoju, jest teraz pod ścianą. Dzięki temu, mam teraz więcej miejsca dla synka. Kładłam się spać po 2 nad ranem.
Cały pobyt na kwarantannie finansowany jest przez rząd.
Hotelowa kwarantanna dzień po dniu
Dzień 1 – 7.06.2020
Pierwszy dzień minął wyjątkowo szybko i przyjemnie. Pewnie przez to, że wszystko było nowe. Musiałam zapoznać się z zasadami, które panują w hotelu:
- nie można opuszczać pokoju
- nie wolno się z nikim spotykać
- jedzenie przynoszone jest w określonych porach (śniadanie po 8.00, lunch po 13.00, kolacja po 19.00). Obsługa hotelowa puka trzy razy do drzwi, kiedy coś podrzuca. Muszę odczekać 10 sekund, aby otworzyć drzwi.
- śmieci trzeba wystawiać przed drzwi do godziny 20.00
Ale są też pozytywne strony hotelu, do którego trafiliśmy. Rodzina i znajomi mogą nam dostarczać paczki. Lodówka już jest pełna po dostawie od męża, a synek pół dnia bawił się nową zabawką. Możemy też zamawiać jedzenie za pomocą dwóch aplikacji i robić zakupy online ze sklepu Woolworths. I co najważniejsze, za zgodą policji możemy wyjść na chwilę na dwór. Pod nadzorem policji mogliśmy wyjść na 15 minut na strefę załadunku. Samo miejsce nie jest ładne, ale liczy się fakt, że można opuścić mały pokój i zaczerpnąć świeżego powietrza. Spytałam policjanta, czy będziemy mogli wychodzić codziennie, ale nie mógł niczego obiecać.
Oprócz posiłków i paczki od męża, pod drzwiami znalazłam torbę pełną niespodzianek dla małego. Były w niej między innymi: książka Where’s Wally, kolorowanka, puzzle, mazaki, mini kosmetyczka z pastą i szczoteczką do zębów oraz żelki.
Pierwszy dzień za nami. Mam nadzieję, że kolejne miną równie szybko i przyjemnie 🙂
Śniadanie: gofry, croissant, dżem, bekon, syrop klonowy, sok pomarańczowy
Lunch: kanapka z serem, pomiodrem i sałatą, ziemniaczki (potato wedges), jabłko, kruche ciasteczka, woda
Obiad: makaron z sosem bolognese, , brokuł, bułka z masłem, czekoladka, woda
Dzień 2 – 8.06.2020
Dziś dwa razy udało nam się wyjść 'na dwór’. Przed zamknięciem w pokoju, myślałam, że wyjścia z pokoju w ogóle nie będą możliwe. Uwierzcie mi, czuję się jakbym wygrała w lotto. Za każdym razem, do drzwi naszego pokoju puka policjant i eskortuje nas do strefy 'na dworze’. Policja monitoruje, aby nikt nie wychodził z wyznaczonej strefy. Żołnierze stoją przed hotelem i pilnują, aby nikt nie wchodził do hotelu. W niektórych stanach, a nawet w innych hotelach w Brisbane wyjście z pokoju jest całkowicie zabronione.
Policjanci oprócz służby na każdym kroku pokazują, że są ludźmi o wielkim sercu. Dziś, niejeden raz udowodnili mi, że poza pilnowaniem porządku, mają dobre serce. Po prostu są serdecznymi ludźmi. Jeden z policjantów bawił się z moim synkiem autami, które ze sobą zabraliśmy. Oczywiście policjant miał na sobie maskę i rękawiczki. Pytał, jak sobie radzę z małym dzieckiem i czy mam wszystko, czego mi trzeba. Inny policjant, który odprowadzał nas do pokoju, dał małemu naklejkę – odznakę policjanta. Jeszcze inny, pytał, czy mały dostaje jedzenie jakie lubi i czy w telewizji są jakieś bajki dla niego. Niby takie zwykłe pytania, ale dla mnie wiele znaczą.
Podczas naszego pobytu możemy korzystać z pralni. Rząd przeznaczył na to kwotę $15 na dzień. Torba z 10 ciuchami do prania kosztuje $30, czyli bezpłatne pranie można robić co dwa dni. Torbę należy wystawić przed 9.00 rano i poinformować recepcję. Tak też zrobiłam. Czyste ciuchy wróciły do nas wczesnym wieczorem.
W południe dostałam telefon od pielęgniarki. Pytała o nasze zdrowie i czy mamy jakieś symptomy grypopodobne. Na szczęście czujemy się dobrze 🙂
Śniadanie: owsianka z rodzynkami, tost z miodem i dżemem, jabłko, jogurt, sok pomarańczowy
Lunch: kanapki z pastą jajeczną, samosy, a dla małego frytki i lizak, woda
Kolacja: kurczak z ryżem i warzywami, chleb naan, a dla małego nuggetsy z kurczaka, warzywa gotowane i frytki, na deser ciasteczko Tim Tam, woda
Dzień 3 – 9.06.2020
Nasza hotelowa kwarantanna w Australii narazie nie jest zła. Rano zadzwoniła pielęgniarka zapytać o nasze samopoczucie i zdrowie. Pytała, czy potrzebujemy jakiś lekarstw.
Przy zameldowaniu, na jednej z form napisałam, że kwarantannę będę odbywać z głodnym dwulatkiem. Od tego czasu, mały dostawał dwie porcje lunchu dziennie. Przez pierwsze dwa dni myślałam, że to pomyłka. Dziś zadzwoniłam do recepcji i poprosiłam, aby zmniejszyli naszą porcję, ponieważ nie dajemy rady tego jeść. Jak pisałam wcześniej, kolacja jest dostarczana po godzinie 19.00. Wczoraj czekaliśmy prawie do 20.00. Dzwoniłam do recepcji z prośbą o wcześniejszą kolację dla małego, ponieważ chodzi spać około 19.00. Dziś zapukali do naszych drzwi około 18.00. A wiecie co znaczy, jak ktoś trzy razy puka do drzwi? DOSTAWA! Tym razem to była kolacja. Bez problemu spełniono moją prośbę.
Z naszego 'wybiegu’ korzystają również palacze. Starałam się bawić z małym po inne stronie 'podwórka’, ale czasem papierosy i tak było czuć. Zauważyłam, że dwóch policjantów przesunęło kotary, które oddzielają nas od ulicy. Tym sposobem poszerzyli strefę do spacerów i nas do niej zaprosili, abyśmy nie wdychali dymu. Zrobiło mi się ciepło na sercu.
Podczas jednego z dziesiejszych dwóch spacerków, poznałam Polkę, która pracuje w hotelu. Bardzo miło nam się rozmawiało. Po tym spacerze, policjant, który nas odprowadził do pokoju zapytał, czy jesteśmy z Polski. Okazało się, że Michael to Michał, który tu mieszka od małego i mówi po polsku. Polacy są wszędzie 🙂
Oprócz tego, dostaliśmy dziś trzy paczki. 1. Zakupy, które zrobiłam online. 2. Zabawki dla małego od dziadków. 3. Wanienka dla małego i słodkości od znajomych. Znajomi podrzucili nam wanienkę po tym jak powiedziałam, że kąpanie dziecka w prysznicu nie jest łatwe. Bardzo miłe są takie przerywniki w ciągu dnia. Jak ktoś puka do drzwi to mały z uśmiechem na buzi od razu do nich podbiega 🙂
Śniadanie: płatki z mlekiem, bułka, ciasto marchewkowe, sok jabłkowy, jabłko
Lunch: sałatka z makaronem i kurczakiem, sałatka owocowa, kruche ciasteczka
Kolacja: ryba z warzywami i bułką, dla małego ryba z frytkami i kalafiorem, ciasteczka Tim Tam, woda
Dzień 4 – 10.06.2010
Wiecie co to jest jet lag? To zjawisko występujące po zmianie strefy czasowej. Najczęściej występuje u osób, które odbywają dalekie podróże, najczęściej samolotem. U niektórych osób może spowodować zaburzenie cycklu doby. Od przylotu do Australii mój synek właśnie ma jet lag’a. Jeszcze nie przestawił się na australijski czas. Czyli kiedy ma spać w nocy, on w najlepsze się chichra i chce się bawić. Bo wtedy w Polsce jest jeszcze dzień. Od kiedy zostałam mamą to przyzwyczaiłam się do nieprzespanych nocy, ale czasem też potrzebuję się wyspać. Szczególnie po długiej podróży 🙂 Mam nadzieję, że jet lag mu szybko minie.
Z rana dostarczono nam świeżą pościel, ręczniki, papier toaletowy, kawę, herbatę oraz cukier. Przez zagrożenie koronawirusem, obsługa hotelowa nie może wchodzić do naszego pokoju. Dlatego sami musimy sprzątać pokoje i zmieniać pościel. Zmiana pościeli na ogromnym łóżku sprawiła ogromną radość mojego synkowi. Skakał po poduchach i chował się w poszewkach. Dla mnie zrobienie tak wielkiego łóżka było nie lada wyzwaniem. Zajęło mi to trochę czasu, szczególnie z dwuletnim 'pomocnikiem’, ale udało się.
Dzisiejsza dostawa Dzisiejszy deser
Wyjście na 'dwór’
Za każdym razem jak idziemy na 'wybieg’ zabieramy ze sobą zabawki. Niektóre osoby, które tu również przebywają na kwarantannie już nas znają i czasem sobie pogadamy. Wiele osób zagaduje małego, macha mu, a niektórzy nawet się z nim bawią. Dzisiaj od pani z recepcji dostał lizaka oraz bransoletkę, której nie chciał założyć. Jeszcze chłopak nie zna się na modzie 😉 Po uśmiechach, widzę, że każdemu sprawia to ogromną radość. Oczywiście musimy zachować bezpieczną odlełość i mieć założone maseczki. Czasami trzeba krzyczeć, żeby cokolwiek usłyszeć, bo na drugiej stronie ulicy znajduje się budowa. A to jest kolejna atrakcja dla kangurka. Z ciekawością obserwuje dźwigi, koparki, śmieciarki i autobusy.
Jak na kwarantannie radzi sobie mój syn? – często dostaję takie pytania
Przed zamknięciem w pokoju, BARDZO obawiałam się, że mój dwuletni syn nie usiedzi w jednym miejscu. Myślałam, że będzie chciał wychodzić z pokoju i cały czas będzie stać pod drzwiami. Na szczęście tak nie jest. I trzymajcie kciuki, aby tak zostało. Do drzwi podbiega tylko jak ktoś zapuka, wołając: kto to? Wtedy czeka na mnie, aż dam mu znać, żeby otworzył drzwi. Jeśli widzi dostawę to wciąga ją do pokoju, a jak widzi policjanta to szybko biegnie po buty i zabawki. Policjant tu oznacza wyjście na spacerek 🙂 Te dwulatki są naprawdę mądre. Jak już idziemy do windy za policją to patrzy się na mnie i pyta: a to kto?
Śniadanie: płatki z mlekiem, gruszka, jogurt, chleb bananowy, sos jabłkowy
Lunch: dla mnie kanapka z tuńczykiem i sałatka cezara, dla synka kanapka z serem i małutkie pies, czyli ciastka z nadzieniem mięsnym. Więcej o jedzeniu w Australii TU. Na deser był sernik o smaku karmelowym.
Obiad: ja dostałam makaron z wazywami po chińsku, sajgonkę oraz bułkę, a synek dwie mini pizze, frytki oraz gotowane warzywa, woda
Dzień 5 – 11.06.2020
Jeden z policjantów powiedział, że jego kolega pilnuje przyjezdnych w hotelu w Melbourne. Podobno tam można wychodzić na pół godziny, tylko raz na tydzień. Szefowa mówiła, że jej koleżanka odbywała kwarantannę w Sydney i ani razu nie mogła opuścić pokoju. Wyobrażacie to sobie? Gdyby nie nasza 'spacerówka’ to chyba codziennie zalewałabym się łzami. Jedna dziewczyna powiedziała mi, że odbyła kwarantannę w Terytorium Północnym i musiała za to płacić… $2500… Ten mój hotel w porównaniu z innymi to LUKSUS!
Dziś na lunch po raz kolejny był makaron, na który już nie mogłam patrzeć. W dodatku mały przez przypadek nadepnął na swój pojemnik z jedzeniem i wszystko wylądowało na dywanie. Uznałam to za dobry znak, żeby zamówić jedzenie na wynos. Z tym też mamy szczęście, bo niektóre hotele nie pozwalają i na to. Zamówiłam burgera z awokado, sałatą, marchewką, pomidorem i ogórkiem. Hotelowa dieta jest dość uboga w świeże warzywa, których tak bardzo pragnęłam. Jedzenie zostało podrzucone pod drzwi z miłą wiadomością od Basi, o której wspominałam w dniu 3.
Przed kolacją żartobliwie powiedziałamdo synka, że pewnie znowu dostanie frytki. I nie myliłam się. Już chyba sam ma ich po dziurki w nosie, bo ich nie tknął.
Śniadanie: musli z mlekiem, chleb bananowy, gruszka, sok pomarańczowy
Lunch: suchy makaron z bekonem i makaron z warzywami, woda
Kolacja: kurczak z ziemniakami i warzywami, bułka; dla małego nuggetsy z kurczaka, frytki i kalafior
Dzień 6 – 12.06.2020
Wczoraj na łamach Courier Mail pojawił się artykuł jednego z gości, który w tym samym hotelu co ja odbywa kwarantannę. Jego wypowiedź na temat standardu hotelu, obsługi oraz jedzenia była bardzo negatywna. Każdy oczywiście ma prawo do własnego zdania. Moje zdanie jest zupełnie inne od tego pana. Ponieważ w sieci jest mnóstwo słów krytyki, zdecydowałam się podzielić moim pozytywnym doświadczeniem.
Po pierwsze, pod artykułem wystawiłam pozytywną opinię na temat mojego pobytu. Czasami brakuje mi warzyw w jedzeniu, ale to nie koniec świat. Przecież jestem tu tylko 2 tygodnie. Jeśli komuś tak bardzo nie pasuje jedzenie, można robić zakupy online lub zamawiać na wynos. Dwa razy nie podpasował mi obiad, dlatego zamówiłam co innego.
Po drugie, za każdym razem, jak dzwonię do recepcji z prośbą, czy zapytaniem, jest ona spełniania. Czasem może to dłużej potrwać, ale nigdzie się nie śpieszę. Poza tym zdaję sobie sprawę, że pracownicy mają ręce pełne roboty. Na pewno nie jestem jedyną dzwoniącą. Niektórym naprawdę brakuje cierpliwości i zrozumienia.
Po trzecie, napisałam wiadomość do policji z Queensland oraz wspomniałam o nich na moim profilu na Instagramie. Policjanci za każdym razem zagadują małego i na różne sposoby próbują go zabawiać. Dzisiaj policjanci kopali z nim piłkę. Jedna z policjantek, ustawiła dwa słupki tworząc w ten sposób bramkę, na której stanęła. Młody strzelał gole. Później, inny policjant wziął małego i inne dzieci (każdy w maskach) do samochodu policyjnego. Oglądanie policyjnego auta z bliska było wielką atrakcją dla wszystkich. Policjant włączył czerwono-niebieskie światła i pokazał, jak używać krotkofalówki.
Śniadanie: płatki z mlekiem, sałatka owocowa, sok pomarańczowy
Lunch: wrap z łososiem i sałatą, banan, ciastko lamington, woda
Kolacja: strogonow wołowy, ziemniaki, brokuł, bułka, ciastko Tim Tam i woda
Dzień 7 – 13.06.2020
Połowa droga za nami! 🙂
Podczas porannego spacerku, jedna z policjantek puszczała bańki dla dzieciaków. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego, w jaki sposób policja umila nam czas.
Rano, zadzwoniła do mnie pani z Czerwonego Krzyża. Pytała jak mijają nam dni i czy czegoś nam potrzeba.
Po raz drugi, dostaliśmy świeżą pościel oraz ręczniki.
Do każdego posiłku dołączona jest karta z opisem dań. Rano i w południe z tyłu kartek są krzyżówki, kolorowaki, sudoku lub połącz kropki. Wieczorem można znaleźć tam ćwiczenia. Co myślicie o taki pomyśle?
Śniadanie: płatki z mlekiem, jogurt, jabłko, sok pomarańczowy
Lunch: dla mnie sałatka z kus-kus i kurczakiem, dla małego makaron z kurczakiem i serem, woda
Kolacja: ryba, ryż, warzywa, ciastko Tim Tam i woda – do była najlepsza kolacja
Dzień 8 – 14.06.2020
Dzisiejszy dzień dłużył się w nieskończoność. Myślę, że to przez pogodę. Cały dzień padało. Miałam wielką ochotę cały dzień przespać, ale z małym dzieckiem nie było takiej szansy. Kangurek, podobnie jak ja, nie miał na nic siły i ochoty.
Tradycyjnie wyszliśmy dwa razy na dwór, ale za każdym razem szybko chciał wracać do pokoju. Po wieczornym spacerze, ciągle ziewał, dlatego zamówiłam dla nas pizzę. Wiedziałam, że nie wytrzyma do 19.00, kiedy jest dostarczana kolacja. Miałam nosa. Mały smacznie spał już przed 19.00
Nie będę pisać już co dostajemy do jedzenia. Wydaje się, że menu się powtarza.
Jak to dobrze, że dzisiejszy dzień w końcu dobiegł końca.
Dzień 9 – 15.06.2020
Nie wiem jak Wam, ale mi słońce dodaje mnóstwo energii. Na szczęście dziś pięknie świeciło słońce. Z rana czekała na mnie miła niespodzianka pod drzwiami. Dostałam od Basi pyszną kawkę! Ten miły gest od osoby, którą poznałam tydzień temu sprawił, że mój dzień był lepszy lepszy. Przez cały dzień miałam w głowie piosenkę: „Od rana mam dobry humor”.
Tego dnia kangurek dostał kolejne naklejki od policjantów. A wieczorem dostaliśmy kolejną paczkę. Tym razem od mojego kolegi z pracy. Dla małego przekazał jajko niespodziankę i czekoladki Kinder. Dla mnie moje ulubione ciasteczka wafelki w czekoladzie obtoczone wiórkami kokosowymi. Kiedy byłam w ciąży, często dostawałam te ciastka od ludzi z pracy. Byłam bardzo zdziwiona, że kolega pamiętał, że tak bardzo je lubię.
To dzięki tym licznym gestom od dobrych dusz czas na kwarantannie mija nam tak szybko.
Dzień 10 – 16.06.2020
Drugi dzień z rzędu zaczęłam od pysznej kawki podrzuconej pod drzwi mojego pokoju przez Basię. Podobnie jak wczoraj, dołączyła do kawki złotą myśł. Przyjemnie było po raz kolejny w taki sposób zacząć dzień. Jestem ciekawa, kto z Was w ostatnim czasie doświadczył bezinteresownego gestu ze strony innej osoby, który sprawił Wam wielką radość? A może Wy byliście powodem, dzięki któremu ktoś miał udany dzień?
Za każdym razem, kiedy na 'dworze’ są jakieś dzieci, na buzi kangurka pojawia się ogromny uśmiech. Zawsze spogląda na mnie i z radością mówi: mama, dzieci, chodź! Ciężko wytłumaczyć dwulatkowi, że nie może bawić się z innymi dziećmi. Na szczęście, często spotykamy dwójkę rodzeństwa (5 i 9 lat), które zachowując dystans kopie do małego piłkę. A ten za nią biegnie jak szalony. Nic nie sprawia mi większej radości niż przeogromny uśmiech i głośny śmiech mojego dziecka. Widać, że brakuje mu zabawy z innymi dziećmi. A ja się cieszę, że codziennie chociaż przez chwilę może tego doświadczyć.
Kilka dni temu, na naszym 'wybiegu’ był mały chłopiec z RPA. Kangurek od razu do niego podbiegł i po polsku zaczął go zagadywać. Chłopiec odpowiadał mu w języku afrykanerskim. Mimo różnego koloru skóry i różnych języków, chłopcy śmiali się w niebogłosy. Podobnie było dziś, kiedy kangurek zobaczył roczne dziecko z Azji. Od razu złapał mnie za rękę i powiedział: mama, dzidzia, chodź, szybko.
Cieszę się, że mój synek od małego ma kontakt z ludźmi i kulturami z całego świata. Mam nadzieję, że ’odmienny’ wygląd będzie dla niego czymś normalnym. I że będzie miał szacunek dla wszystkich ludzi bez względu na kolor skóry, akcent, wygląd, religię czy pochodzenie. Głęboko wierzę, że aby tak było, ja jako rodzic mam wielkie zadanie do spełnienia. Uważam, że rodzice swoją postawą mogą wiele nauczyć swoje dzieci. Tłumaczyć, że inny nie oznacza gorszy i że każdy zasługuje na szacunek. Narazie jesteśmy na dobrej drodze 🙂
Dziejsza kolacja była inna od pozostałych. Dostaliśmy kiełbaski z ziemniakami i brokułem. Fajnie było dostać coś nowego.
Dzień 11 – 17.06.2020
Rano zadzwonił do mnie pan z Czerwonego Krzyża. Chwilę później służa zdrowia pytając o nasze zdrowie. Niedługo po tym zadzowniła kolejna osoba, która wysyła nam papier potwierdzające odbycie kwarantannę.
Rano dostaliśmy kawkę i pycha ciastka od męża. To nam dało energię na resztę poranka. Niestety udało nam się wyjść tylko raz. Dlatego resztę dnia poświęciliśmy na układanie zabawek. Powoli zaczęliśmy się pakować. Opuszczamy hotel w sobotę o 8.15. To doświadczenie naprawdę nie jest złe, ale wiadomo, że w domu jest najlepiej.
Śniadanie Lunch Kolacja
Dzień 12 – 18.06.2020
Nie mogę uwierzyć, że do końca kwarantanny zostało tak niewiele czasu. Wychodzimy za dwa dni. A za cztery dni wracam już do pracy. Przydałoby się więcej czasu, że po długiej przerwie spędzić z mężem, ale nie narzekam. Miałam dużo szczęścia, że przez COVID-19 nie straciłam pracy. Szefowa przez cały pobyt w Polsce była ze mną w kontakcie. Przy każdej wymianie mailowej powtarzała, że praca czeka. Taka szefowa to skarb.
Żeby czas szybko minął zaczęłam odliczać wszystko co się da: przedostatni lunch, obiad, drzemka synka, wyjście na dwór. Powoli zaczęłam nas pakować. Do Australii wróciliśmy z dwoma walizkami o łącznej wadze 55 kg. Do tego plecak oraz torba dla małego. Większość to były przekąski, książki i zabawki dla małego, aby umilić mu pobyt w hotelu. Rozpakowanie zajmie mi sporo czasu. Na szczęście co dwa dni mogłam wysyłać ciuchy do pralni. Każdy mój wyjazd kończy się masą prania, tym razem chociaż to odjedzie 🙂
Wychodzimy z dodatkowymi torbami oraz wanienką dla dziecka 🙂 Znowu dostaliśmy czystą pościel i ręczniki, to już 4 raz. Poinformowałam recepcję, że nie będę z nich korzytać na dwa dni przed wyjazdem.
Dzień 13 – 19.06.2020
Jeny, jak ja się cieszę! Od samego rana, odliczam godziny, minuty, posiłki, spacery, po prostu wszystko co się tylko da. Cieszę się jak gwizdek. A uśmiech w ogóle nie schodzi mi z buzi. Po 3.5 miesiąca w końcu wracam do domu.
’Moje wakacje’ przedłużyły się o ponad 2 miesiące. Przez dużą część pobytu w Polsce towarzyszył mi ogromny stres. Przede wszystkim związany z nieudanymi próbami powrotu do Australii w czasie pandemii koronawirusa. Do końca nie wiedziałam kiedy uda nam się wrócić do domu, do męża i taty. Nasze loty zostały odwołane 5 razy. Do tej pory czekam na zwrot za dwa loty. Dodatkowo, nasze ubezpieczenie podróżne wygasło 16 kwietnia, czyli wtedy kiedy mieliśmy wrócić do Australii. Przez pandemię, nigdzie nie mogłam przedłużyć ubezpieczenia. Na szczęście nic się nie stało.
Dzień 14 – 20.06.2020
Nie mogłam spać ostatniej nocy w hotelu. Po 3.5 w końcu wróciliśmy do domu. Jestem BARDZO dumna z małego, że tak dzielnie zniósł hotelową kwarantannę. I jestem bardzo wdzięczna za wszystkie rozmowy telefoniczne, gesty dobroci oraz wiadomości, które pomogły nam 'zabić czas’ oraz dodawały siły. Dziękuję wszystkim, którzy tutaj zaglądali i śledzili naszą przygodę w media społecznościowych. Każdy pozytywny sygnał od Was dodawał mi energię! Serio!
O 7.45 do naszych drzwi zapukał policjant. Powiedział, że przyszedł nam pomóc z bagażami. Myślałam, że będziemy opuszczać hotel o 8.15 a tu taka miła niespodzianka!
Chyba nie muszę dodawać, że gdy mąż podjechał do hotel rozległo się głośne TATA, a ja ze szczęścia zalałam się łzami.
Welcome home – witajcie w domu
Jeśli macie jakieś pytania, zostawcie je w komentarzach poniżej chętnie na nie odpowiem.
36Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
Zawsze mnie dziwili ludzie którzy wybierali na wypoczynek taki hotel jak pokazujesz – bez balkonu – bez możliwości wyjścia na powietrze prosto z pokoju 😉 ale dobrze ze kwarantanna Ci mija – jeszcze 13 dni i domek;)! A oglądacie tv?
Wiesz, że nawet nie mieliśmy dużo czasu dziś, żeby oglądać TV 🙂 Więcej przegadaliśmy na FaceTime z mężem i dziadkami.
Śledziłam Twoje starania o powrót do AU, było mi smutno jak to się nie udawało,cieszyłam się jak się udało byłam z Wami podczas kwarantanny,a teraz cieszę się, że jesteście w domu.Pisz dalej, pozdrawiam serdecznie 😘🇵🇱
Hmm, po całym dniu łażenia albo jeżdżenia czasami wystarcza łóżko i łazienka. Dwie noce następne łazikowanie w innym miejscu. Spa nie jest konieczna, kiedy siedmiomilowe plaże czekają😀
Życzę wytrwałości.
Dziękuję, na pewno się przyda 🙂
dzień dobry , dzis dostałam tego bloga do poczytania i mam parę pytań odnośnie tej sytuacji …
czy pani na stałe mieszka w Australii i wróciła z Europy do siebie do domu ? czy wszyscy przylatujący do Brisbane muszą do kwarantanny? obojętnie czy mieli gorączkę czy nie ? czy robią testy na lotnisku ?
W Polsce też tak było do czasu ale już nie ma żadnej kwarantanny. Śledzę tą sytuację jako osoba mieszkająca w Niemczech i widzę że najpierw od rodziców czy znajomych dowiadywalam się o sytuacji w Polsce …za ok tydzień lub dwa podobnie było w Niemczech ( nie zamknęli nas na szczęście w domach jak to było w Polsce) a potem za tydzień podobne sytuacja w Australii gdzie przebywa obecnie córka …( łącznie z brakiem papieru toaletowego w sklepach ) …
także skoro w Europie nie ma juz kwarantanny to pewnie i nie długo w Australii nie będzie ..
życzę wytrwałości , cierpliwości w tym dziwnym czasie i oczywiście dużo zdrowia ….
Dzień dobry,
W Australii mieszkam na stałe, a do Polski leciałam na wakacje. Do Australii obecnie są wpuszczani tylko obywatele i rezydenci, którzy muszą odbyć kwarantannę w hotelu. Nam nie robili testów. Co kilka dni dzownią do nas i pytają o zdrowie i czy mamy jakieś dolegliwości. Oczywiście zdarzają się wyjątki. Wracając do Brisbane, spotkałam Polaków i Francuzów, którzy przylatywali do Brisbane i stąd lecieli do Darwin do pracy na statku – oni nie musieli odbywać kwarantanny. Z tego co się orietuję mieli jakieś pisma od ministerstwa zdrowia, które zwalniały ich z kwarantanny.
Również życzę zdrowia.
Czy widziałaś się już z mężem? Chodzi oczywiście o widzenie na odległość. Niby Sheraton, fajny hotel, ale te 2 tygodnie przymusowego siedzenia w jednym miejscu, to jednak jest wyczyn. Czy jest możliwość wypożyczania książek? Zyczę wytrwałości i pozdrawiam z Perth.
Nie widziałam, jesteśmy na 22 piętrze i widać tylko kawałek ulicy. Już tyle wytrwaliśmy, damy radę te niecałe 2 tygodnie. Dziękuję za zaglądanie tu 😊
Ważne że jesteście, na miejscu.
Dacie radę, mąż, tata blisko,szybko zleci czas.
Pozdrowienia z Warszawy.
Dziękuję bardzo 😊 dobrze, że mamy możliwość dzwonienia do siebie z kamerką, to pomaga 😊
A jak to znosi Kangurek? Ograniczono mu coś co dzieci lubią, spacery. Dorośli to rozumieją a on! Wytrwałości życzę!
Narazie jest naprawdę dobrze, dopiero drugi dzień, ale znosi to świetnie. Na szczęście wczoraj i dziś mogliśmy na chwilkę wyjść pod eskortą policji więc trochę się wybiegał i poobserwował co się dzieje na ulicy 😊
Kochana trzymaj się. Pewnie mąż b.tesknil. ale najważniejsze.ze jesteś w domu.
Dziękuję, jeszcze trochę i będziemy w domu. Mąż najbardziej tęskni za małym, jak wyjdziemy z kwarantanny to będzie akurat 3.5 miesiąca jak się nie widzieli.
Nareszcie dotarliscie, jesteście bliżej niz dalej domu. Trzymam kciuki za wytrzymalosc. Pozdrawiam serdecznie z Kanady
Racja, już niedługo, dzięki.
Ale już prawie w domku….
Tak blisko a tak daleko 😊
Pierwszy dzień za Wami… Najtrudniejsze będą ostatnie 2 dni… Najgorszy jest brak ruchu, nie brak zajęcia, towarzystwa- ale ruch (na powietrzu), który jest niezbędny dla naszego zdrowia fizycznego i psychicznego. Tego nie przewidzieli dla odbywających kwarantannę, a w więzieniu więźniowie mogą wychodzić na spacery. W takich momentach dobrze robi… czytanie Pisma Świętego. Przepraszam, jeżeli kogokolwiek tym mogłabym urazić, nie jest to moi zamiarem, ale jedynie Biblia wprowadza pokój, to taki pewny fakt. Nie mniej Jesteś b. dzielną kobietą, najważniejsze, że dotarłaś do domu (prawie) i… za czas jakiś pewnie poczytamy, że Kangurkowi przybyło rodzeństwo, 🙂 🙂 🙂 Tego życze 🙂 🙂 🙂 Uściski dla synka i męza. Trzymam za Was kciuki śliczna Rodzinko !
Serdeczne dzięki! Na szczęście wczoraj mogliśmy wyjść na 15 minut i dziś też udało się wyjść. Narazie jest dobrze, mam nadzieję, że tak zostanie 😊
Powodzenia!
Wielkie dzięki 😊
Widze ze takie „ polskie obiady” dostajecie w porze kolacji;)? Da się zjeść ? Dobre w smaku?
Jedzenie jest spoko 🙂 Dinner w Australii, czyli odpowiednik naszej kolacji jest największym posiłkiem tu.
Powodzenia na kwarantannie. Jeszcze będzie pięknie 😉
Dzięki, narazie naprawdę nie jest źle 🙂
Muszę powiedzieć, że wcale to nie wygląda najgorzej 😉 Wiem, że ciężko wysiedzieć, ale pokój macie zacny, a menu takie, że mi ślinka poleciała! Powodzenia!
Witam Panią, mam nadzieję że to już nie długo Pani zostało. Mam pytanie co do wypełnianych dokumentów przy przyjeździe (koleżanka jest w Polsce i mamy nadzieję że będzie mogła wreszcie wyjechać). Serdecznie pozdrawiam, Barbara
Jeszcze 8 dni, dziękuję. Zawsze trzeba wypełnić kartę pasażera, a teraz dodatkowo kilka krótkich dokumentów z danymi osobowymi oraz stanem zdrowia. Nic trudnego. Powodzenia dla koleżanki.
Trzymam kciuki. Dacie rade wytrwać
Teraz już z górki 🙂
Wytrwałości
pozdrawiam
Leszek
Dzięki 🙂
Gratuluje wytrwałości i życzę dużo zdrowia dla was obojga. Mam nadzieje, ze te ostatnie dni mina szybko i równie dobrze. Ciesze się, ze trafiłaś na dobrą obsługę, i masz możliwość zaczerpnięcia świeżego powietrza. Piszesz tak wyczerpująco, ze właściwie nie mam pytań. Ciekawa byłam jak wygląda zmiana ręczników czy pościeli, ale już wiem. Wyobrażam sobie małego, kiedy wreszcie będzie mógł pobiegać po plaży czy parku. Pozdrowienia z Perth
Wychodzimy 20 czerwca, więc na pewno tego samego dnia pójdziemy gdzieś, żeby mały mógł się wybiegać 🙂
Ale ten wirus skomplikował życie… Podziwiam za wytrwałość i cierpliwość. Oby te ostatnie dni minęły szybko 🙂
Kiedy wylecialas do Polski? Co pozwolilo ci wyleciec przy aktualnym zakazie opuszczania Australii?
Leciałam na początku marca kiedy granice jeszcze były otwarte. Miałam wracać do Australii w połowie kwietnia, ale z wiadomych przyczyn udało mi się wrócić do Australii 4 czerwca.
Oglądam stories na bieżąco i bardzo fajnie, że tę kwarantannę dokumentujesz. Naprawdę jest to ciekawe dowiedzieć się, jak ona wygląda w Australii. Widać, że starają się, abyście mieli tę 'opiekę’ w miarę dobrą. Poza tym, trochę trudno mi sobie wyobrazić, jakbym została zamknięta z Kajtkiem na 2 tygodnie. Dwulatki takie żywe dzieciaczki, no ale w końcu to tylko 2 tygodnie, więc jakoś byśmy sobie poradzili. Całuski dla Was! 🙂
Ja zupełnie nie pamiętam, co robiliśmy 3 dni temu i muszę spoglądać w te dzienniki, żeby sobie przypomnieć. Planuję na koniec wszystko wydrukować i schować do albumu ze zdjęciami na pamiątkę, żeby kiedyś małemu wszystko po kolei przeczytać 🙂 Buziaki!
Karolina, bardzo Ci dziękuję za ten wpis! Niedługo czeka mojego malucha i mnie podobna hotelowa przygoda w Brisbane.. byłabym mocno wdzięczna gdybyś miała chwilkę i zajrzała na priv na fb. Ściskam serdecznie jeszcze z Polski i mam ogromną nadzieję na spotkanie na drugiej stronie globu już w krótce! Dzięki piękne, trzymaj się na kwarantannie i pisz dużo:))
Wzruszyłaś mnie swoim pozytywnym postrzeganiem. Świetnie dałaś sobie radę i cieszę się, że zdrowo i szczęśliwie jesteście razem. Pozdrawiam z Sydney (i tylko domowej izolacji). Cieszę się, że pandemia nie złapała mnie gdzieś w świecie😀.fd
Długi był ten transfer z lotniska 😂 Pozdrawiam, Piotrek.
Powitanie w progu domu było bardzo kolorowe. Kotek, czy piesek tez witał? Cisze się, ze jesteście zdrowi i pełni energii do dalszych wyczynów. Czy kangurek już obskoczył wszystkie kąty w domu i ogrodzie? Powodzenia, i dużo radości z powrotu do domu, i do pracy. W pracy pewnie będzie wielka feta. Pozdrawiam z Perth
Na pewno będzie to wyjątkowa pamiatka bo miejmy nadzieję że się nie powtorzy. Każde doświadczenie wnosi cos nowego w nasze życie. Pozdrawiam
Świetnie się Ciebie czyta , jakbym tam była .
To co się teraz dzieje będziemy wnukom kiedyś opowiadać tak jak dziadkowie nam o wojnie opowiadali .
Aż się wzruszyłam z powodu Waszego powrotu do domu. Cieszę się ogromnie, że jesteście już razem. Dzięki za relacje I bloga. Bardzo lubię Cię czytać i oglądać. Pozdrawiam gorąco.
Codziennie śledziłam twoje wpisy na ig story, ciesze sie ze szybko wam czas minał – szczególnie małemu! Czekam na dalsze wpisy o waszych Australijskich podróżach 🙂
Super❤️
Super relacje, byłam z wami codziennie 😊
Witaj. Dziękuję Ci za wspaniałe relacje podczas kwarantanny. Były tak naturalne, że miło się Ciebie słuchało i oglądało, chociaż sytuacja dla Ciebie wiadomo nie była komfortowa. Dziękuję, że przedstawiłaś nam, jak mało, co się działo z kimś, kto przyjechał do AU podczas wirusa i zamkniętych granic. Trzymaj się, prowadź Instagrama dalej i ucałuj przede wszystkim męża. Pozdrawiam z Katowic Aneta
Ciekawe czy Tobie minęło tak szybko jak obserwującym:)
Cieszę się bardzo że kwarantannę macie już za sobą i jesteście w komplecie 🙂
witaj 🙂 Twoj opis kwarantanny hotelowej brzmi bardzo znajomo gdyz akurat odbywam taka kwarantanne tyle ze w Sydnej .Procedury po opuszczeniu samolotu przebiegaly podobnie do opisanych przez Ciebie. Roznica jest taka , ze tutaj nie wolno opuszczac pokoju ani na chwite .Balkonu ani otwieranych okien rowniez nie ma . Troche jak na zlosc spogladajac przez okno w pierwszym planie widze zewnetrzny basen nalezacy do znajdujacego sie naprzeciw innego hotelu bez gosci w kwarantannie. Dzis mija czwarty dzien.Jeszcze tylko dziesiec 🙂 Pozdrawiam.
Hej, właśnie zobaczyłam Twój komentarz, patrzę na datę i chyba już wyszedłeś? 🙂 Mam nadzieję, że szybko zleciało 🙂
witaj 🙂 tak , zlecialo szybko , szczegolnie gdy spojrzy sie na ten czas juz z pewnej perspektywy czasowej . Po opuszczeniu hotelu mialem wrazenie jakbym tam spedzil tylko jeden dzien bo wszystkie czternascie uplynely niemal identycznie w ten sam sposob : o tych samych godzinach pukanie do drzwi , odczekanie 30 sekund by zabrac posilek , wygladanie przez okno , telewija , spacer po pokoju .W miedzy czasie niemal dobiegla konca moja czterotygodniowa delegacja , w piatek wracam do domu . Pozdrawiam 🙂