Temat bardzo trudny, ale niezwykle ważny. Naukowcy alarmują, że za trzy dekady w morzach będzie więcej plastiku niż ryb. Już teraz rocznie do oceanów trafia aż 8 milionów ton plastiku. Możecie to sobie wyobrazić? Ja nie chcę, dlatego przedstawiam Wam moje sposoby na ochronę środowiska.
Kilka lat temu byłam na Bali i przeraziłam się ilością śmieci pływających w wodzie. Niektóre plaże były przykryte powłoką starych ubrań, papierów, butelek po wodzie czy piwie. Niestety Bali nie jest w tym temacie odosobnione. Ostatnio w Australii znaleziono tony śmieci na małej, bezludnej wyspie. Ten problem nie dotyczy tylko naszej planety, którą mamy jedną, żółwi czy ryb zamieszkujących oceany, ale nas samych! Przecież jeśli ryba połknie plastik to prędzej czy później trafi on do naszych brzuchów. Poza tym, niektóre cudowne miejsca na ziemi, już przypominają wielkie wysypiska śmieci. Zdecydowanie wolę wypoczywać na czystej plaży i kapać się w niezanieczyszczonej wodzie. A takich miejsc może być coraz mniej jeśli nie zmienimy swoich nawyków.
Zupełne wyeliminowanie plastiku czy odpadów jest bardzo trudnym zadaniem, ale w pewnien sposób staram się uchronić środowisko przed ulewą śmieci. Nie mogę i też nie chce sobie wyobrazić co nam grozi za kilka lat. Już teraz przeciętny Polak produkuje około 300 kilogramów śmieci rocznie.
W tekście opisuję moje sposoby na ochronę środowiska. Czasami trzeba zacząć od najmniejszych zmian, które w rezultacie prowadzą do wielkich.
Torby wielorazowego użytku
Jeszcze mieszkając w Polsce, zabierałam ze sobą swoje torby/ reklamówki na zakupy. Ten nawyk przywiozłam do Australii, gdzie do 2018 roku supermarkety rozdawały siatki jak popadnie. Czasami stojąc przy kasie widziałam jak kasjerzy pakowali po jednym produkcie do siatki. Naprawdę. Czy ogórki i pomidory muszą być pakowane do osobnych siatek?
W 2018 roku dwie największe sieci sklepów w Australii (Coles i Woolworths) wprowadziły płatne reklamówki w celu zmniejszenia ich użycia przez klientów co w rezultacie ma pomóc środowisku. Opłaty za reklamowkę, w zależności od sklepu wynoszą kilkadziesiąt centów.
Dane wskazują (źródło: National Retail Association), że w ciągu 6 miesiący od wprowadzenia tych zmian, zanotowano aż 80% spadek zużycia plastiowych reklamówek.
Butelka na wodę
Zawsze staram się mieć przy sobie butelkę na wodę, którą regularnie napełniam wodą z kranu. Na szczęście, w australijskich miastach jest dużo kranów z wodą, więc nie ma problemów z jej uzupełnieniem. Z resztą takie krany widziałam w wielu miastach na całym świecie, w tym w Polsce. Ponadto, woda z kranu jest darmowa w kawiarniach/ barach/ restauracjach w Australii, więc często przed opuszczeniem lokalu nalewam wodę do butelki.
Kalendarz
Od kiedy pamiętam zawsze miałam papierowy kalendarz ala notes. W tym roku zrezygnowałam z takiego na rzeczy elektronicznego w telefonie.
Drukowanie
Staram się również ograniczyć drukowanie dokumentów. Karty pokładowe czy potwierdzenia rezerwacji hotelowych zapisuję w telefonie oraz jeśli mam taką opcję, wybieram elektroniczne dokumenty, na przykład: wyciąg bankowy. Przy drobnych zakupach rezygnuję z paragonu, który i tak od razu lądował w śmietniku.
Kawa na mieście
Jak wielu mieszkańców Australii jestem snobem kawowym i często piję kawę na mieście. Kawa w Australii jest po prostu pyszna! Staram się pić kawę w kawiarni z kubków porcelanowych lub mojego szklanego kubka wielorazowego użytku, tzw. Keep cup. Wiele kawiarni daje klientom małą zniżkę gdy kupując kawę korzystają ze swojego kubka. W ten sposób próbują zachęcić społeczeństwo do zaprzestania korzystania z jednorazowych kubków. W miejscach, w których ja kupuję kawę dostaję 10% zniżki.
Jedzenie poza domem
Pakując jedzenie do pracy, korzystam z pudełek wielorazowego użytku, które codziennie zabieram do domu, myję i pakuję posiłek na następny dzień. W szafce w pracy mam również swój zestaw sztućców. Obiad je się w kilka minut, a plastikowe sztućce niestety nie rozkładają sie w tym samym tempie. Źródła podają, że w zależności od plastiku, ich rozkład zajmuje nawet 1000 lat.
Pobyt w hotelu
Będąc gościem hotelowym, nie korzystam w opcji zmiany ręczników i pościeli każdego dnia. Nie robię tego w domu, więc dlaczego mam to robić w hotelu? Dlatego, że zapłacialam za pobyt w hotelu? Ten argument mnie nie przekonuje. Podobnie jak z zostawieniem włączonej klimatyzacji lub świateł w pokoju, kiedy opuszczam pokój. Klimatyzacja ma to do siebie, że w bardzo szybkim czasie chłodzi pomieszczenie, więc mogę odczekać te kilka minut. Od kiedy mieszkam w Australii, nauczyłam się szczelnie zamykać drzwi i okna kiedy w pomieszaniu włączona jest klimatyzacja. W ten sposób pomieszczenie dłużej zostaje chłodne.
Segregowanie śmieci
Segregacja śmieci naprawdę nie jest trudnym zadaniem, szczególnie, kiedy w wielu miejscach czy centrach handlowych dostępne są śmietniki do segregacji odpadów. W domu mam dwa śmietniki: żółty, do którego trafią śmieci do przetworzenia ? Oraz czerwony, do którego wrzucane są pozostałe śmieci.
W niektórych krajach, popularne jest oddawanie butelek czy puszek do skupu lub specjalnych maszyn. W Australii od jakiegoś czasu zrobiło się głośno o inicjatywie Containers 4 Change, co można przetłumaczyć na dwa sposoby: pojemniki dla zmiany lub pojemniki dla drobnych (mowa o pieniądzach).
Akcja polega na oddawaniu butelek do powtórnego przetworzenia do punktów skupu. Na stronie C4C można znaleźć listę odpadów, które nadają się do segregacji, między innymi butelki plastikowe i szklane oraz puszki. Za każdy oddany produkt dostaje się 10 centów.
Przy założeniu konta C4C, każdy dostaje numer identyfikacyjny, który można podłączyć do konta bankowego, na które są przelewane pieniądze za butelki. Istnieją również inne punkty skupu, gdzie od razu dostaje się gotówkę. Ja chodzę do punktu, gdzie tylko zostawiam butelki i za kilka dni pieniądze trafiają na konto mojego synka.
Jeśli mieszkajcie w Australii i w Waszej dzielnicy jest dostępny punkt skupu programu C4C serdecznie zachęcam do udziału w akcji. Nie dość, że pomożecie środowisku to jeszcze zyskacie na tym kilka dolarów.
Słomki
Zawsze mnie dziwiło, że w barach podaje się po dwie słomki do drinków. Może jakiś czytelnik mojego bloga wytłumaczy mi ten fenonem, bo ja naprawdę nie mogę znaleźć logicznego wytłumaczenia. A tak poza tym, czy naprawdę potrzebna nam się ta nieszczęsna słomka, żebyśmy mogli nacieszyć się swoim napojem? Podobnie jak z plastikowymi sztućcami, taka mała słomka, której wyprodukowanie zajmuje kilka minut będzie się rozkładać przez setki lat!
Niektóre nawyki ciężko zmienić, ale nie jest to niemożliwe. Spróbuj i Ty! Te małe zmiany nie są tylko gestem dla środowiska, ale też dla nas. Proszę nie mów, że Twoje starania nic nie dadzą, bo dadzą i to wiele.
Będę wdzięczna jeśli w komentarzach poniżej podzielicie się Waszymi domowymi sposoby na ochronę naszej planety.
10Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
To przerażające, jak zalewa nas plastik. Nie rozumiem dlaczego ludzie kupują np. jedną paprykę i pakują ją w foliową torebkę. Kiść bananów również można kupić bez pakowania w folię.
Ostatnio na instagramie trafiłam na sklep, który produkuje torby wielorazowego użytku na warzywa czy owoce. Konto nazywa się torbacze. Sama koniecznie muszę się w taki zestaw zaopatrzyć.
Plastikowych słomek już od dawna nie korzystam.
Zawsze mam ze sobą torbę wielorazowego użytku. Nie wyobrażam sobie inaczej.
Pięknie! Aby coraz więcej osób tak postępowało to może nie utoniemy w śmieciach.
Zmotywowałaś mnie tym wpisem!
Zaczynam od dziś od kontrolowania małych rzeczy 😉
Pozdrawiam,
Dużo zdrowia!
Alina
Ach, cieszy mnie to 🙂 Powodzenia!