Plaże, dużo słońca, odpoczynek przy basenie z drinkiem w ręku i zwyczajne nicnierobienie– tak miał wyglądać mój rejs po Bahamach. Wyszło inaczej. Jak zwykle wszystko w biegu i mało snu, bo chce się jak nawięcej zobaczyć i z wszystkiego skorzystać, na lądzie i na statku. Po prostu nie potrafię zwolnić tempa.
Statek przypominał małe miasteczko; miał 11 pięter, 9 basenów i SPA, 8 barów, bieżnię, siłownię, ściankę wspinaczkową, plac zabaw dla dzieci, mini centrum handlowe, kasyno, salon piękności oraz teatr. Statek oferuje całą masę atrakcji i po prostu nie można się nudzić: filmy na powietrzu, które można również oglądać z basenu, kabarety, dyskoteki, konkursy i różnego rodzaju przedstawienia. Każdy wieczór był zajęty.
Woda, kawa rozpuszczalna, herbata i wszystkie posiłki na statku są wliczone w cenę rejsu, ale za pozostałe napoje trzeba płacić dodatkowo. Warto rozważyć wykupienie pakietu. Do wyboru są pakiety z sokami i napojami gazowanymi, milkshakami, kawą oraz alkoholem. Za wycieczki fakultatywne i dodatki, na przykład zdjęcia trzeba płacić dodatkowo.
Jak wygląda rejs po Bahamach?
1 dzień
Wchodzimy na statek w porcie w Miami. Przechodzimy przez kontrolę celną i paszportową. Każdy z gości statku dostaje kartę, która służy jako klucz i pieniądze. Wszystkie transakcje na statku są bezgotówkowe i płaci się na sam koniec. Trzeba uważać, bo nie kontrolując ile się wydaje, można się zdziwić na koniec na rejsu. Wypływamy z portu około 16, ale na statek wchodzimy znacznie wcześniej. Mamy czas zapoznać się z naszym domem na wodzie na kolejne kilka dni. Jest to nasz pierwszy wspólny rejs z mężem, który zafundowaliśmy sobie z okazji 5 rocznicy ślubu więc postanowiliśmy wykupić pakiet drinków. Po obejściu statku, zamawiamy po drinku, siadamy na balkonie i do szumu wody żegnamy się z Miami. Przy kolacji poznajemy 6 osób, z którymi przez kolejne dni będziemy dzielić stół. Trafiła nam się naprawdę fajna grupa ludzi z Ameryki i Jamajki.
2 dzień
Dopływamy do Nassau, stolicy położonej na wyspie New Providence. Tłumy turystów schodzą ze statków, żeby zrobić zakupy w pobliskich sklepach wolnocłowych. Na organizację na statku nie można nic złego powiedzieć, wszystko działa jak w zegarku. Szybkie skanowanie kart przy wyjściu i jesteśmy na lądzie.
Mijamy tłumy taksówkarzy i kierujemy się w stronę plaży. Po kilku minutach docieramy do Junkanoo beach, na której ustawione są kolorowe budki a przy nich turyści spragnieni słońca i drinków. Wielu turystów korzysta ze słońca i wodnych kąpieli w błękitnej wodzie, pod czujnym okiem ratowników ubranych w kurtki puchowe. Jest 28 stopni. Godzina schodzi nam spacerowaniu po centrum miasta, które z łatwością można obejść w tym czasie. Drugą część dnia spędzam na pobliskiej wyspie Paradise Island, gdzie znajduje się Atlantis, czyli ogromny hotel i park wodny. Na wyspę można dostać się łodzią za $4 w jedną stronę. Spaceruję po plaży z dala od hotelu i tłumów. Wielu turystów wybiera się na wyspę Blue Lagoon Island, na której można pływać z delfinami.
3 dzień
Tenderem (małym statkiem) dostajemy się na prywatną wyspę CocoCay należącą do firmy organizującej rejsy. Nie ma co się oszukiwać, wyspa jest przygotowana na przyjazd turystów: drogie sklepy z pamiątkami i atrakcjami (skutery, snorkling), bary co kilkadziesiąt metrów, równo poustawiane na plaży leżaki do opalania i rozwieszone hamaki na drzewach. Decydujemy przejść się plażą i z kolejnym krokiem jest coraz mniej ludzi aż w końcu jesteśmy sami. Otaczają nas palmy i błękitna woda. Raj. Nie musieliśmy się specjalnie nachodzić, aby od wszystkich się oddalić. Woda była na tyle płytka, że przez dobre pół kilometra można było wchodzić w głąb. Postanowiliśmy wrócić i spróbować snorklingu (warto zabrać swój sprzęt, bo wypożyczenie na wyspie kosztuje ok. $15). Przy wyspie zatopiony jest statek, który jest domem dla wielu okazów ryb. Na wyspie można korzystać z wykupionego pakietu napojów, więc odpoczywaliśmy pod kolorowymi parasolami popijając pinacoladę. Lunch tego dnia był również serwowany na wyspie.
4 dzień
Dopływamy do końca Ameryki – Key West. Skąd jest już tylko 140 kilometrów na Kubę. Key West to mieszanka pięknych plaż, wspaniałej architektury oraz życia rozrywkowego. Głównymi atrakcjami są Mallory Square, Dom i Muzeum Ernesta Hemingwaya oraz nurkowanie lub snorkling na rafie koralowej. Warto pospacerować malowniczymi uliczkami, przy których stoją piękne domy otoczone wielkimi drzewami. Na wielu domach powiewają amerykańskie flagi. Spacerując po Key West przypominały mi się amerykańskie filmy, które dobrze znam z dzieciństwa. Key West to mała, ale bardzo urocza wyspa.
5 dzień
Wcześnie rano dotarliśmy do Miami. Aby ominąć kolejki i czekanie na bagaże, decydujemy się na poranną odprawę, bo przed nami lot do Nowego Jorku.
Rejs to idealna forma relaksu i podróżowania w jednym. Prawda jest taka, że rejs niekoniecznie daje nam możliwość dokładnego odkrycia nowego miejsca, bo często jesteśmy ograniczeni czasowo, ale pierwsze wrażenia z danego miejsca pomogą nam zdecydować, czy chcemy tam wrócić. Poza tym, kto od czasu do czasu nie lubi zwolnić tempa i po prostu odpocząć na plaży pod palmami z drinkiem w ręku? Rejs pozwala na taki odpoczywek i do tego codziennie w innym miejscu.
Co myślicie o takiej formie podróżowania?
16Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
Swietnie wszystko opisane😀Brawo
Dzięki 🙂
Cierpię na chorobę morską, ale chętnie bym na taki rejs popłynęła, zgłasza Key West Hemingwaya mnie pociąga. Byłam już prawie wszędzie, gdzie on był, poza właśnie Florydą 😰
No to trzymam kciuki, Floryda bardzo mi się podobała.
Ja sama nigdy takiej formy spędzania wakacji nigdy nie brałam pod uwagę i pewnie też nigdy nie wezmę:) Tym bardziej więc dziękuję za wirtualną podróż z Wami:)
Proszę bardzo 🙂
Gdy byłam latem w Amsterdamie mój prom zatrzymany został przez takiego kolosa. Pomyślałam sobie, że fajnie byłoby wybrać się w kilkudniowy rejs po morzu. Tylko myślę, że nie wytrzymałabym tak długiego czasu w miejscu, którego nie można opuścić kiedy przyjdzie ochota 😉 No, a pływać nie potrafię.
Akurat na tym rejsie od rana do nocy (nawet do 23) można było być na lądzie więc sporo czasu, aby przebywać poza statkiem 🙂
Dobrze pamiętam, jak kiedyś oglądałam cumującą akurat w Hamburgu Queen Mary 2 – statek robił niesamowite wrażenie swoim ogromem. Przypuszczam, że takim olbrzymem był również Wasz – gdzieś te wszystkie bary i baseny muszą się w końcu zmieścić 🙂 Wybralibyście się w taki rejs ponownie?
Dokładnie jak piszesz, statki są ogromne, dlatego tych tłumów ludzi w ogóle nie widać. Pewnie, że się wybieram, już w sierpniu 🙂
OMG – właśnie sobie zdałem sprawę, że autentycznie wybrałbym się na taki wyjazd. Nieważne plusy czy minusy, w moim obecnym zapracowaniu, taki rejs byłby miodem na utrapioną duszę! 🙂
Miałam takie same odczucia 🙂 Płyń!
Przepiękne miejsce jak również cudowne zdjęcia. Już wiem gdzie będziemy chcieli spędzić następne wakacje. Ale zazdroszczę takiego wyjazdu
trzeba przyznać że zdjęcia naprawdę piekne i bardzo fajny opis …ja byłem „tylko” na rejsie po morzu Śródziemnymz z Travelinc , było też bardzo fajnie