Vanuatu – małe państwo w Oceanii składające się z około 80 wysp. 'Najbliższymi sąsiadami’ (mowa o setkach kilometrach) jest Australia, Fiji, Nowa Kaledonia, Nowa Zelandia i Wyspy Salomona. Z Brisbane do stolicy Port Vila leci się niecałe 3 godziny. Obywatele Polski nie potrzebują wizy do 30 dni, natomiast wymogiem przekroczenia granicy jest pokazanie biletu w dwie strony.
Boże Narodzenie pod palmami
Święta Bożego Narodzenia w 2012 roku spędziłam właśnie w Vanuatu. To były moje drugie święta poza domem, ciągle tęskniłam za Polską i świąteczne obyczaje w Australii były mi obce. Pomyślałam, że skoro śniegu i tak nie ma w Australii a rodzina i znajomi są w Polsce, to przynajmniej porobię w święta to, co lubię, czyli gdzieś pojadę. Wigilię spędziłam w Brisbane i 25 grudnia z mężem wylecieliśmy do Port Vila – stolicy Vanuatu na wyspie Efate. W samolocie zjedliśmy świąteczny obiad, który nawet nie był zły :).
Zaraz po wyjściu z samolotu można było odczuć wysoką wilgotność w powietrzu. W samolocie spotkaliśmy znajomych z Australii, którzy zawieźli nas do hotelu. Jako, że był pierwszy dzień świąt miasteczko świeciło pustkami. Po krótkim odpoczynku wybraliśmy się ‘do centrum’ w poszukiwaniu jedzenia. Znaleźliśmy małą budę z frytkami i kurczakiem. No nic. Zjadliśmy to co było dostępne i wróciliśmy do hotelowego basenu odpoczywać.
Wyspa Efate
Port Vila jest małą i dość nieciekawą stolicą. Ulice są brudne, toną w śmieciach i wszędzie pełno natarczywych taksówkarzy, którzy dla turystów zawyżają ceny. Ceny jedzenia w restauracjach są porównywalne z cenami w Australii. Tutejsi ludzie są natomiast najbardziej przyjaznymi ludźmi jakich poznałam. Do każdego machają i cały czas uśmiechają się . Trochę się przestraszyłam jak zobaczyłam mieszkańców Vanuatu stojących przy drodze z maczetami w ręku. Uspokoiłam się jak dowiedziałam się, ze służą one do ścinania owoców z drzew.
Wyspę Efate objechaliśmy samochodem drogą Lini Highway – jedyna autostrada, która biegnie wokół wyspy. Tak na marginesie, wypożyczenie auta na jeden dzień było droższe niż w Australii.
Po Efate można też jeździć mini busami. My daliśmy się nabrać i zapłaciliśmy chyba z 20 razy więcej za przejazd. Rozumiem, że mieszkańcy zarabiają na turystach, ale drażni mnie jak ceny zawyżają o xxx%. Żerują na ludzkiej niewiedzy bądź naiwności. A może po prostu ja za bardzo wierzę ludziom. Najlepiej upewnić się w hotelu, ile kosztuje jeden przejazd.
Odwiedziny w szkole
Zwiedzając wyspę Efate zajechaliśmy do lokalnej wioski, która znajduje się zaraz przy głównej ulicy. Młoda dziewczyna – nauczycielka pokazała nam wioskę i później zawołała dzieci, które dla nas zaśpiewały. Ich śpiew był po prostu okropny, ale dzieci bardzo przyjazne 🙂 . Dzieci same śmiały się ze swoich pisków. Do wioski pojechaliśmy z prezentami. Z Australii przywiozłam kredki, flamastry, farby, pędzle, plastelinę i podarowałam je dzieciom. Po ich uśmiechać było widać, że sprawiłam im ogromną przyjemność. Głównym zajęciem ludzi w wiosce jest sprzedawanie pamiątek i owoców. My pokusiliśmy się żeby kupić malutkie bananki, które były przepyszne.
Co warto zobaczyć/ zrobić na Efate?
Blue Lagoon – Niebieska Laguna
Hideaway Island – wyspa na zatoce Mele. Dobre miejsce na relaks i nurkowane. Można stąd wysłać kartkę z podwodnej poczty. W 2012 trzeba było płacić, aby odwiedzić wyspę
Mele Cascades – wodospady Mele
Melanesian night – noc melanezyjska, czyli trochę tradycyjnego tańca, magii, jedzenia i kava (wygląda jak błoto, ma nieciekawy smak, ale można się do niego przyzwyczaić; głównym celem jest zrelaksowanie ciała i umysłu. Mieszkańcy Pacyfiku stosują ją, jako używkę spożywaną przy spotkaniach towarzyskich)
Turtle Bay – Zatoka Żółwi. Tu zobaczyłam ogromne kraby i karmiłam żółwie. Po drodze obeszłam lokalną wioskę i wykąpałam się z miejscowymi z krystalicznie błękitnej wodzie.
Port Vila markets – lokalne ryneczki z ubraniami i jedzeniem. Ryneczki z jedzeniem otwarte są 24/7. Można tam znaleźć warzywa, owoce, kwiaty i kraby, niektóre ciągle są żywe i ruszają się na nabite na patyki. Kobiety zabierają do pracy swoje dzieci, które śpią na podłodze, starsze pomagają sprzedawać towar albo robią koszyki na jedzenie używając liści – bardzo solidne. Po jednej stronie marketów są stoiska tzw. ‘restauracje’. Większość stoisk to dwa stoliki, na jednym przygotowuje się jedzenie i myje naczynia w tych samych miskach, w których myje się produkty. Przy drugim klienci jedzą zamówione potrawy. Ze względów sanitarnych wolalam nie ryzykować.
Wyspa Iririki – można do niej dopłynąć małą łódką z Port Vila. Wyspa jest idealna do odpoczynku i sportów wodnych.
Jeśli spodobał Ci się tekst będę wdzięczna jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad, ale udostępnisz go znajomym.
1Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
cudowne, ale szukaj innych miejsc, których jeszcze nie widziałaś
Jeszcze tyle miejsc do zwiedzenia na mojej liście!