Artykuł o wizie studenckiej powstał przy ogromnej pomocy Anety, która w lipcu 2015 przyjechała do szkoły do Brisbane i Zuzy, która w sieprniu 2014 uczyła się w Sydney. Dziewczyny dzielą się swoimi doświadczeniami na temat procesu zdobycia wizy studenckiej do Australii.
Aneta z mężem są w Australii od 2015. Przyjechali, bo chcieli spełnić swoje marzenie. Dużo czytali o Australii, lubią ciepło i gdyby nie spróbowali tu przyjechać, to by pewnie żałowali. Chcą zwiedzić piękne miejsca w Australii, na których zwiedzenie zabrakłoby im czasu jakby przyjechali tu na wakacje. Aneta i Adam póki, co są zachwyceni pobytem w Brisbane, już czują się tu jak w domu.
Aneta pisze:
Jesteśmy na wizie studenckiej zależnej : Student (Temporary) (class TU) Vocational Education and Training Sector (subclass 572). Wiza ta uprawnia mnie i mojego męża do pracy na pół etatu, a dokładnie – możemy pracować nie więcej niż 40h na 2 tygodnie; i tylko ja muszę chodzić do szkoły. W czasie, kiedy szkoła ma przerwę, wiza daje mi możliwość pracy na pełen etat. Przy kursie, który trwa 28 tygodni dostaje się wizę na czas kursu + 1 miesiąc dodatkowy, kiedy również student może pracować na pełen etat. Moja koleżanka zapisała się na 2 kursy jeden po drugim, które trwają 1,5 roku i dostała wizę na 22 miesiące.
Może zacznę od tego, że cały nasz wyjazd a raczej część związaną z formalnościami załatwialiśmy z pomocą agencji w Krakowie. Nie chcieliśmy załatwiać wszystkiego sami, ponieważ zależało nam na tym żeby wszystko było zrobione dobrze przez osoby, które siedzą w temacie. Jeśli chodzi o koszt, to przy wizie zależnej (czyli 1 student + partner) za całą organizację zapłaciliśmy ok. 800zł. Wiem, że jest przynajmniej jeszcze jedna inna firma w Polsce pomagająca zorganizować wizy, ale nic o niej nie wiem. Założeniem obu jest pomoc w aplikacji na studia/college/kurs angielskiego.
Jeśli chodzi o formalności to było ich trochę. Postaram się odtworzyć wszystko po kolei.
- Pierwszym krokiem, który trzeba było podjąć to zapisanie się do szkoły. Można wybrać tak jak pisałam wcześniej zwykły kurs college, kurs językowy albo uniwersytet. Od tego, co się wybierze zależą dalsze koszty. Długość wizy jest uzależniona od długości kursu, a od długości jest uzależniona kwota, którą trzeba wykazać na koncie oraz koszt ubezpieczenia, ale o tym za chwilę. College jest według mnie najtańszą wersją, ale to też zależy od szkoły, miasta i kierunku. Do większości szkół można się zapisać na stronie internetowej także dużej filozofii z tym nie ma. A właśnie, jeszcze jedna kwestia – jeśli ktoś chce iść do college lub na uniwerek musi mieć zdany kurs IELTS (albo inny kurs językowy, ale to już jest uzależnione od szkoły – oni piszą, co jest wymagane i na jakim poziomie). Dla college minimalny IELTS jaki widziałam to chyba średnia 5.0 natomiast na studia trzeba mieć już co najmniej 7.0.
- Kiedy szkoła potwierdzi nam przyjęcie, przesyła również informację na temat płatności i tak dalej. W naszym przypadku teraz zaczęła się prawdziwa zabawa – przygotowanie dokumentów do aplikacji o wizę. Ponieważ my byliśmy po ślubie krócej niż 1 rok w momencie składania papierów, musieliśmy przygotować kilka dodatkowych dokumentów, które potwierdzały, że nie jesteśmy w fikcyjnym związku (p.s. nie trzeba być małżeństwem żeby wyjechać na wizie zależnej, ale również trzeba udokumentować związek). I dla przykładu musieliśmy przedstawić np. bilety z wycieczek, do tego oboje musieliśmy napisać 'historię związku’, a nasi rodzice musieli potwierdzić pisemnie, że jesteśmy od takiego i takiego czasu razem. Fajnie co? 🙂 Poza tym, ja, jako główny aplikant musiałam przygotować dokumenty: papiery z ukończonej szkoły, świadectwa pracy, referencje, CV. Każdy z tych dokumentów musiał zostać przetłumaczony przez tłumacza przysięgłego na język angielski a następnie wymagana była notarialna kopia.
- Teraz kwestia pieniędzy. W zależności od tego, na jaki okres aplikujemy, trzeba wykazać odpowiednią ilość pieniędzy na koncie. Nam pomogła wyliczyć tą kwotę agencja. Na stronie może dokładnie zobaczyć, o jakiej kwocie mowa. Do tego dochodzi również ubezpieczenie, które musi zostać wykupione na okres całej wizy dla obu osób. W naszym przypadku było to około 1000 AUD i niestety nic więcej na ten temat nie wiem, ponieważ załatwiała to agencja. Natomiast wracając do $$$ na koncie, to dwie ważne kwestie. Saldo na koncie trzeba było wykazać na papierze bankowym i nie wcześniej niż 2,5 miesiąca przed rozpoczęciem nauki w AU (dokument ten również musiał być tłumaczony przysięgle + odpis notarialny). Druga rzecz – trzeba było również załączyć wyciąg z konta z ostatnich 3 miesięcy.
- Ok, formalności mamy już za sobą. Kiedy papiery są złożone, do kilku dni ambasada wysyła skierowanie na badania. My robiliśmy badania w Krakowie (koszt na osobę około 500zł). Badania zazwyczaj robi się w ciągu jednego dni; oprócz badania ogólnego jest również wymagane prześwietlenie klatki piersiowej. Proces ten przebiega dosyć płynnie, dlatego że wszystko jest w obrębie jednego systemu, tzn. jak lekarz kliknie „OK” to ambasada to widzi od razu i może przekierować aplikację na kolejny etap. To chyba idzie taką drogą: KRAKÓW – BERLIN – SYDNEY. W momencie, w którym urzędnik w Sydney dostanie informację, że badania są OK, to generalnie sprawa załatwiona i wiza zostaje przyznana bądź nie.
W międzyczasie, kiedy czekaliśmy na skierowanie na badania, dostaliśmy pytania od urzędnika w sprawie naszego zainteresowania wyjazdem, dlaczego tam, dlaczego taka szkoła, taki kierunek i tym podobne. Podobno nie jest to powszechne, ale nam się zdarzyło dlatego mogę o tym napisać. Niestety mieliśmy jeszcze jeden wyjątek – po badaniach mimo wszystko dostałam jeszcze telefon z ambasady w Berlinie z podobnymi pytaniami jak wcześniej.
Zuza w Sydney była od sierpnia 2014 do lutego 2015. Poleca wszystkim wizę studencką i jechać, na co najmniej pół roku. Zuza uważa, że pracę z pozwoleniem znajduje się szybko i za stawki Australijskie spokojnie można godnie żyć. Zwiedziła bardzo dużo miejsc w Australii za pieniądze zarobione na miejscu.
Zuza pisze:
Swoją wizę robiłam za pośrednictwem biura z Polski. Myślę, że równie dobrze można robić to samemu. Mam wrażenie, że sama bym to zrobiła szybciej i lepiej. Wiza, na której byłam pozwalała mi na naukę w szkole na około 6 miesięcy. Po kursie, miałam dodatkowy miesiąc na pozostanie w Australii i podróżowanie. Najbardziej podobała mi się wizyta w Alice Springs i Uluru: spanie pod gołym niebem, gdzie węże i skorpiony łażą na dziko a dingo budzą Cię nad świtem. Nie zapomnę wody z kranu, która jest gorąca i uderzającego dystansu, jaki mają Aborygeni. No i te spadające gwiazdy, które u mnie sprawiły, że pierwszy raz w życiu poryczałam się z nadmiaru piękna.
-
- Najpierw trzeba wybrać sobie szkołę i zajęcia, na jakie się uczęszcza. Polecam szkoły, które nie są nowe ze względu na to, że są mniej restrykcyjni i mają dużo mniej kontroli. W szkołach zajęcia najczęściej odbywają się dwa razy w tygodniu i nie są bardzo wymagające jeśli chodzi o zdawanie przedmiotów.
- Później musiałam wypełnić dokumenty na aplikację.
- Musiałam wykazać saldo na koncie, aby uwodnić, że stać mnie na utrzymanie w razie niepodjęcia pracy.
- Na mój wybrany kurs wystarczyło świadectwo z matury z angielskiego.
- Potrzebowałam też zaświadczenie o niekaralności.
Polecam wejść na stronę główną ambasady Australii w Polsce i w zakładkę o wizach.
W obu przypadkach, wszystkie dokumenty wysyłały agencje. Jeśli chodzi o moje wizy, to za każdym razem wysyłałam je sama. Wierzę, że każdy sam może złożyć papiery na wizę. Nie jest to łatwy i szybki proces, ale z drugiej strony każdy potrafi samemu wypełnić formularze i je wysłać.
Powodzenia!
1Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
Hej, ja mam kilka pytań do Zuzy. Jestem bardzo ciekaw w jaki sposób znalazła pracę, jak długo jej szukała, jaka to była praca i jaką najczęściej wybierają studenci, oraz w jaki sposób była traktowana w pracy jako obcokrajowiec – chodzi mi o tzw. „kulturę” pracy. Kolejna sprawa, jak rozumiem Zuza uczęszczała na kurs angielskiego, a więc jacy byli pozostali studenci, skąd byli, jak wyglądało życie studenckie ? Jakieś imprezy, spotkania towarzyskie itd?
Pozdrawiam 🙂
Przekazałam pytanie Zuzie, mam nadzieję, że niedługo odpisze 🙂
Piotr, jechałam zupełnie sama. pracę znalazłam w godzinę po złożeniu aplikacji 🙂 jako dodatkową pracę robiłam kelnerowanie:) byłam traktowana jak wszyscy, bo tam jest pełno obcokrajowców. raczej nie bujałam się ze studentami, bo miałam mnóstwo znajomych z ,,dzielni” 🙂 pojechałam tam bez żadnego a wyjeżdzałam z bólem serca, bo miałam tyle fajnych osób obok siebie.
Jeszcze jedno, jak rozumiem pojechała tam kompletnie sama ? Miała tam jakichś znajomych?
Jeżeli pojechała sama i nie miała żadnych bliskich osób na miejscu to szczerze podziwiam i gratuluje odwagi 🙂
Zuza, a gdzie mieszkałaś ? Jakiś dom wynajmowany razem z innymi studentami ? W jakim mieście byłaś ?
Dam Zuzie znać o komentarzu 🙂
„dostaliśmy pytania od urzędnika w sprawie naszego zainteresowania wyjazdem, dlaczego tam, dlaczego taka szkoła, taki kierunek i tym podobne. Podobno nie jest to powszechne” – niestety to jest powszechne. Urząd Imigracji Australii wprowadził dla osób aplikujących o wizę studencką tak zwany wymóg „genuine temporary entrant”. Należy udowodnić, że naszym celem jest nauka w Australii, a po skończeniu nauki mamy zamiar opuścić Australię.
Dzięki za informację, na pewno się przyda.
Bardzo praktycznie, fajnie podane informacje – dzięki! Mam nadzieję, że się przydadzą 😉
Nie ma za co, cieszę się, że komuś mogą okazać się przydatne 🙂
witam
trafiłam przypadkiem na bloga i jestem naprawdę przerażona tym co Pani Agnieszka tutaj napisała ponieważ mija się to zupełnie z prawdą.Zarówno informacje o biurze w Krakowie jak i o wizie studenckiej i ogółem o Australii.Ja do Australii wyjechałam z Bridge Agency, dwa lata temu, załatwiałam wizę studencką w Krakowie.Wcześniej starałam się załatwić ją na własną rękę niestety nie było to takie proste jak twierdzi Pani Agnieszka z bloga pisząc tutaj.Są to głupoty ponieważ ja wydałam ciężkie pieniądze gdy starałam się o wizę sama i nie otrzymałam jej.Pomoc otrzymałam dopiero w biurze w Krakowie u pani Agnieszki która pomogła mi wszystko załatwić.Nie miałam żadnych problemów, znała odpowiedzi na wszystkie moje pytania, nie miałam żadnych zastrzeżeń co do jej pracy.Jestem bardzo zadowolona z ich pracy i bardzo mi pomogli 🙂 nie rozumiem zdania 'nie było tak źle bo jednak tutaj jesteśmy” wiec nie rozumiem z czym pani ma problem. Nie było źle a opisuje negatywnie firmę.Czy to co Pani napisała ma sens?Pani Agnieszka chyba liczyła na to że wszystko jej załatwią i najlepiej to wsadzą ją do samolotu. Pozdrawiam 🙂
Pani Hanno, jak to na blogu, wszystkie opinie są subiektywne. Każdy ma prawo na własnej opinii i specjalnie nie podawałam nazwy ani adresu firmy. Przykro mi, że nie dostała Pani wizy za pierwszym razem, ale myślę, że nie ma żadnego powiązania, czy się robi samemu czy przez agencję. Po prostu nie miała Pani szczęścia za pierwszym razem, ale cieszę się, że udało się za kolejnym. Znam osoby, które nie dostały wizy nawet przy pomocy agencji. Z Pani komentarza wynika, że jest Pani zadowolona z współpracy z agencją, jeśli chce Pani z chęcią podzielą się Pani opinią na blogu 🙂 serdecznie pozdrawiam
Chciałem wyjechać do Australii na wizie studenckiej.Może 3 tygodnie temu znalazłem ten blog szukając pomocy związanej właśnie z tą wizą i wchodzę ponownie ponieważ zdecydowałem się wyjechać i szukam kontaktu z panią Agnieszką z Australii a pojawia sie nagle jakas pani Aneta.O co chodzi? Mało wiarygodny ten blog.
Nastąpił mały błąd, z wiarygodnością nie ma żadnego powiązania. Poproszę o maila z pytaniami i będą przekazane.
Jeżeli ktoś chce jechać na wizę studencką zapraszam ze mna:) Jadę do Sydney , będę tam od listopada. Magda 25 lat . lenlen5@wp.pl
Piszecievze z zarobionych pieniedzy mozna sie utrzymac? Czy wroci sie wyjazd i czy mozna cos odlozyc po oplacie, jedzenia, mieszkania, studiow? Wiele osib odradza wyjazdow na wizie studenckiej bo podibno finansowo, ledwo wiazevsie koniec z koncem. Pozdraeiam?
A ja powiem ze swojego i znajomych doswiadczenia. Kazda wize do Australii mozna zalatwic samemu, WSZYSTKIE informacje sa na stronach urzedu imigracyjnego i to jest tez zrodlo informacji dla agenta imigracyjnego. Mozna pisac zapytania do urzedu immigracji, maja obowiazek odpowiedziec. Podczas rozpatrywana podania wizowego przydzielaja urzednika ktory powie,czy dokumenty sa wystarczajace,czy trzeba cos uzupelnic/uaktualnic, wiec to nie jest tak,ze jestesmy sami kontra ich system, to nie polska skarbowka 😉
Wiza studencka to jedna z latwiejszych do zdobycia, poza tym wiekszosc szkol oferuje BEZPLATNIE pomoc albo nawet ma na etacie wlasnego agenta migracyjnego. Dlatego pierwszy punkt kontaktu, zeby zaczac sie dowiadywac, to konkretna SZKOLA a nie agencje/agenci imigracyjni, a juz na pewno nie naciagacze ktorzy grasuja po polskich forach i grupach na FB i oferuja 'pomoc’, nierzadko 'bezplatna’. Znam przypadki gdzie ludzie zostali naciagnieci na wize studencka, mimo,ze kwalifikowali sie na duzo lepsza (ale to szybka kasa dla posrednika i agenta) i zamiast miec wize zalatwiona za darmo, bo np ich szkola oferowala taka usluge, to dali sie upolowac naciagaczowi – uwierzcie, koszta ida w tysiace dolarow.
Rowniez ostrzegam przed falszywymi ogloszeniami o rzekomej mozliwosci dostana wizy Employer Sponsored do pracy biurowej – nie da sie sponsorowac pracownika biurowego, bo sponsorowanie powstalo z mysla o waskich specjalizacjach, gdzie pracodawca musi urzedowi immigracyjnemu udowodnic,ze nie jest w stanie znalezc pracownika w Australii + spelnic iles jeszcze warunkow; dla pracodawcy takie procedury to droga przez meke i ostatecznosc. Poza tym posrednictwo w wizach sponsored jest od bodajze 2015 roku NIELEGALNE w Australii ze wzgledu na wlasnie oszustow i naciagaczy. Takie falszywe reklamy na polskich forach i FB powstaly najprawdopodobniej,zeby szybko sciagnac kogos na wizie studenckiej (oczywiscie nie informujac,ze taka wiza moze byc zalatwiana przez szkole za free), pobrac jakies kosmiczne oplaty za to i jeszcze sobie zarobic na boku 'pomagajac’ naiwnym w znalezieniu mieszkania. Oczywiscie najczesciej z mieszkaniem cos bedzie nie tak – albo fatalny standard, albo beznadziejna lokalizacja/dojazd, albo podnajete (jest to nielegalne i landlord moze z miejsca wyrzucic takich extra lokatorow), albo i wszystko naraz 😀 Oczywiscie po jakims czasie zapewne okaze sie,ze ktos przyjechal na wize studencka liczac na to,ze zamieni ja na employer sponsored, ale niestety ogloszenie o sponsorowaniu 'juz nie jest aktualne’… Slyszalem,ze dwojka blogerow/vlogerow o Australii jest umoczona w takie numery – latwo sie przejsc po forach luub FB i zobaczyc kto notorycznie wylapuje 'frajerow’ i wkleja podejrzane ogloszenia, wiec tym bardzej uwazajcie.
Jest XXI wiek, wszystko mozna zalatwic przez Internet, i szkole i wize (papierow agencja za Was nie wyrobi, tylko Wy wyrabiacie a oni tylko przesylaja dalej), i mieszkanie tez (uwierzcie, lepiej zaplacic troszke wiecej za pierwszy tydzien-dwa mieszkania i dalej szukac na miejscu niz dac sie upolowac naciagaczom i miec problemy, nie tylko finansowe). Jak ktos nie umie takich rzeczy zrobic to jest na dobrej drodze,zeby w Australi stracic oszczednosci zycia. Jesli nie znacie angielskiego i chcecie jechac tylko na kursy angielskiego to zaplaccie w Polsce komus,zeby Wam pomogl z tlumaczeniami i kontaktem z urzedem imigracyjnym – bedzie duzo taniej i BEZPIECZNIE. Jak ktos sie z Wami kontaktuje na blogu/FB na priv natychmiast po tym jak zadaliscie np pytanie na forum i oferuje aktywna 'pomoc’ to mu grzeczne podziekujcie, za darmo nikt Wam nie pomoze, a koszta sa kosmiczne. Naciagacze rowniez naciskaja i pospieszaja wszystko,zeby potencjalna ofiara sie nie zorientowala jak wiele moze zalatwic sama i ile moze zaoszczedzic. Powodzenia!
Nie prosciej tak – Aplikujesz online o darmowa wize turystyczna, dostajesz bez problemu, lecisz, na miejscu idziesz do odpowiedniej agencji ktora ZA DARMO pomoze ci w zdobyciu wizy studenckiej (szkoly sponsoruja takie agencje w zamian za zalatwianie studentow)…