Wiele razy pływałam w wodzie oglądając rybki i rafę koralową przez maskę (tzw. snorkling). Jednak pływanie z maską i rurką uniemożliwia głębsze wtajemniczenia się w podwodny świat. A różnica jest wielka. W 2014 roku na urodziny znajomi sprezentowali mi kurs nurkowania. Minęło kilka dni i w basenie uczyłam się między innymi jak oddychać pod wodą, jak unosić się kilka centymetrów nad dnem i czyścić maskę pod wodą. Moje umiejętności nie poszły na marne bo kilka tygodni później instruktor oceniał je w rzece w Coolangatta na Gold Coast. Moje zmagania oglądały również delfiny, kolorowe ryby i ośmiornice. Zdałam, złapałam bakcyla i miałam ochotę na więcej podwodnych przygód. Po ukończeniu kursu udało mi się jeszcze dwa razy nurkować w Australii i na Hawajach. Później zaczęłam nową pracę i co za tym idzie nowe obowiązki i nurkowanie poszło w zapomnienie. Aż do wyjazdu do Byron Bay w lutym 2016 roku.
Po rocznej przerwie, postanowiłam zrobić krótkie szkolenie odświeżające moje zdolności. Z nurkowaniem jest jak z nauką jezyków obcych – po dłużej przerwie słówka wylatują z głowy, zapomina się zasady gramatyki, ale jakoś się dogadamy. Problem w tym, że nurkując jeden mały błąd mógłby zakończyć się tragicznie.
Instruktor – młody Australijczyk z długimi, kręconymi blond włosami zaprosił do basenu i powtarzał ‘no worries’ i ‘too easy’. Czyli, że nie będzie problemu i że wszystko z łatwością sobie przypomnę. Jakby słownik Australijski miałby być ograniczony do 5 słów to słynne ‘no worries’, czyli nie ma problemu na pewno by się w nim znalazło.
Po mini kursie, razem z pozostałymi nurkami i całym sprzętem wsiedliśmy w samochód, którym pojechaliśmy na plażę. Łódź już czekała. Naszym celem wyprawy były Julian Rocks, które były widoczne z lądu.
Jazda motorówką do Julian Rocks trawała z 5 minut. Buddy checks, czyli sprawdzamy swojego partnera (przede wszystkim czy butla z gazem jest włączona), przy którym mamy cały czas pływać i dajemy nura! Po wejściu do wody kapitan czekał na mój znak, że wszystko jest dobrze. Ale sama nie wiedziałam, czy wszystko jest w porządku, jednak dałam mu znać, że jest okej. Nurkowanie w basenie to nie to samo co nurkowanie w głębokim oceanie. Przez pierwsze kilka minut byłam skupiona wyłącznie na oddychaniu. Towarzyszyło mi dziwne uczucie i zastanawiałam się, czy aby dobrze zrobiłam wskakując do wody po tak długiej przerwie. Powoli schodziłam w dół trzymając się liny kotwiczej i starałam się zapanować nad oddychaniem. Ciągle sobie powtarzała: „oddychaj wolniej, nie stresuj się”.
Przez pierwsze kilka metrów dookoła było niebiesko i pusto. Jak już każdy zszedł na dół, młody instruktor z dredami upewnił się, że wszyscy są gotowi i zaczęliśmy za nim płynąć. Oprócz mnie i mojego partnera, było jeszcze dwóch nurków. Podążaliśmy w miejsca, które wskazał młody nurek. Rafa była niesamowita, pełna kolorów i różnych kształtów. Nawet nie wiem kiedy niepewność i strach mnie opuściły. Przepływaliśmy przez skalną bramę i zaraz za nią pojawiła się ławica małych żółtych rybek. Wyglądało to nieziemsko. Nagle instruktor zamachał do nurków i wskazał na żółwia. Spokojnie pływał przy nas jakby był przyzwyczajony do widoku ludzi w czarnych obcisłych kombinezonach z butlami na placach. Dla mnie to już było udane nurkowanie.
Co chwilę przepływały przy mnie kolorowe ryby, które wyglądały na uśmiechnięte, inne na złe, a jeszcze inne wyglądały jak rybie modelki z makijażem. Udało mi się nawet zobaczyć małego rekina – leopard shark, który ma na sobie cętki. Nie mogłam uwierzyć, że brałam udział w czymś tak magicznym, co nie raz oglądałam w telewizji.
Jako, że to było moje pierwsze nurkowanie od ponad roku i moje oddychanie pod wodą nie było w pełni ustabilizowane przez co szybciej zużyłam tlen, razem z moim partnerem musiałam wyjść z wody po 40 minutach. Podpływając do liny, czułam jak ktoś mnie ciągnął za płetwę. Obracanie się pod wodą jest mocno ograniczone i spowolnione. Zajęło mi chwilę, żeby zrozumieć, dlaczego mój partner chciał przykuć moją uwagę. Tuż nade mną płynął żółw. Nie mogłam przegapić takiej okazji i zachowując dystans podążyłam za nim, aby zrobić zdjęcie. Udało mi się za nim płynąć przez kilka sekund i nacieszyć tak pięknym widokiem z bliska. Nagle żółw odwrócił się jakby chciał powiedzieć: „No już, wystarczy! Nie płyń za mną.” Uszanowałam jego życzenie i popłynęłam w drugą stronę.
Po wynurzeniu się skupiłam swoje siły na machaniu nogami tak aby dopłynąć do łodzi, na której czekał kapitan. Poprosił o moje płetwy i pomógł wspiąć się na pokład. Ciągle nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam tam głęboko pod wodą. Rafa, tysiące ciekawych rybek, dwa żółwie z czego z jednym miałam spotkanie twarzą w twarz i mały rekin. Nurkowanie jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych hobby i do tego jest bardzo relaksujące. Uwielbiam podwodny świat, panującą tam ciszę i zapierające dech w piersiach inne widoki, które na co dzień nie są nam dostępne. W głowie planowałam kolejną przygodę z nurkowaniem przy Julian Rocks, ale okazało się, że dzień przed moją wyprawą na Gold Coast około 90 kilometrów od Byron widziano żerłacza białego. Jakby ktoś nie wiedział, żerłacz biały uważany jest za najbardziej niebezpiecznego rekina. Na Julian Rocks już nurkowałam, poszukam innego miejsca do nurkowania, może gdzieś gdzie nie ma rekinów 🙂
Kogo interesuje podwodny świat?
3Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
Zazdroszczę Ci tego spotkania z żółwiami. Podczas naszego nurkowania na Wielkiej Rafie bardzo na to liczyłem, ale nie miałem szczęścia.
Chyba mam szczęście do żółwi bo widziałam je za każdym razem jak nurkowałam. Największe – żółwie giganty widziałam na Hawajach.
Niesamowite widoki. spełniłaś moje marzenie 🙂 zawsze chciałam z butla ponurkować, ale nigdy się nie złożyło.
Przyjemność po mojej stronie 🙂 Mam nadzieję, że kiedyś będziesz miała okazję nurkować.
Zawsze chciałam zobaczyć wielkiego, żółwia morskiego;) zazdroszczę przygody i podziwiam 🙂
Na pewno się kiedyś uda. Uwielbiam oglądać żółwie pod wodą.
Wow, jak z jakiegoś programu national geographic 🙂
Gratuluję odwagi, trzeba mieć nerwy ze stali, żeby zdecydować się na nurkowanie, ale dla takich widoków – warto!
Warto! Mam nadzieję, że jeszcze wiele takich przygód przed mną.
Podziwiam! Podwodny świat wygląda pięknie, ale mnie jednak trochę przeraża…
Oj jest piękny 🙂
Wygląda niesamowicie. Zazdroszczę odwagi. Ja jeszcze nie miałam okazji nurkować. 🙂
Nie ma czego zazdrościć, do wody 🙂
Strasznie lubię nurkować! I żałuję że dawno nie miałam okazji 🙁
A gdzie nurkowałaś?
Uwielbiam podwodny świat! Nurkując nie myślę o niczym innym i to jest wspaniałe uczucie, które rzadko osiągam „na ziemi” 😀
U mnie tak samo, zupełnie odcinam się od wszystkiego co znajduje się nad wodą. Woda mnie bardzo uspokaja.
Niesamowite przeżycie. Boję się nurkowania, cholera. Kiedyś trzeba będzie się przełamać.
Spróbuj przełamać strach, warto!
Jakie to PIĘKNE. Mój Ty świecie najpiękniejszy <3 Ja tylko snorkelingowałam, i to w Chorwacji i na Sycylii. Ale odkąd mój kolega zanurkował z butlą to i mi się to zamarzyło. Szczególnie, gdy dowiedziałam się, że ta butla w wodzie jest jednak lekka 😀 😀 😀 Cudo nad cudami. Miło się patrzy na to jak ludzie ujmowani są pięknem Świata <3