Jak kilka lat temu usłyszałam, że w Australii mieszkają pingwiny to w ogóle się nie zdziwiłam. Szok przeżyłam w RPA w 2009 roku, gdzie koleżanka zabrała mnie na oglądanie pingwinów niedaleko Kapsztadu. ‘Pingwiny w Afryce? Ale jak? Czy tu im nie jest za ciepło?’ – pytałam z niedowierzaniem. Faktycznie były. Skakały między kamieniami i kołysząc się na boki truchtały po plaży. Zupełnie jak te w Australii w okolicach Melbourne.
W grudniu 2015 roku miałam okazję oglądać pingwiny w Australii aż dwa razy: na Phillip Island i molo w St Kilda. Poniżej krótkie opisy dwóch doświadczeń.
Penguin Parade (Parada pingwinów) na Phillip Island:
Na wyspę można dojechać w około 90 minut z Melbourne (wyspę z lądem łączy most). Bilety najlepiej kupić z wyprzedzeniem, gdyż atrakcja jest bardzo popularna. Jak ja tam byłam, bilety były wyprzedane i wielu odwiedzających nie zostało wpuszczonych na paradę. Najtańszy bilet dla osoby dorosłej kosztuje $24.50 (cena z 2016 roku). Oczywiście są droższe bilety, które pozwalają na oglądanie pingwinów z bliska i w mniejszej grupie.
Przed paradą pingwinów
Kolejne miejsce na wyspie, gdzie można przyglądać się pingwinom
Po dotarciu na miejsce, w którym odbywa się parada, skierowałam się na plażę i schody, z których przez kolejne kilka godzin obserwowałam wędrówkę małych pingwinów. UWAGA! Pogoda w Melbourne zmienia się jest bardzo często. Ja byłam latem i zmarzłam. Weźcie ze sobą ciepłe ubrania i ewentualnie koc do siedzenia, bo pingwiny wyskakują z wody dopiero po zachodzie słońca. W ten sposób nie są widoczne dla drapieżników, którzy tylko czyhają na obiad. Schody są betonowe więc tyłek może zmarznąć. Ja miałam miejsce na plaży i trzęsłam się z zimna. Aby zająć miejsce z dobrą widocznością trzeba przyjechać odpowiednio wcześnie i czekać na pingwiny.
Plaża, na której odbywa się parada pingwinów
Jak wygląda parada pingwinów?
Słońce zaszło, rozglądam się, dookoła cisza. Nagle w oddali pojawia się coś z białym brzuszkiem. Pingwin czy nie pingwin? Może mam zwidy? Białych brzuszków pojawiło się coraz więcej i w rzędzie maszerują w stronę lądu, gdzie mają swoje domki. Ludzie zaczęli wstawać i zasłaniali innym widok. Z tłumu wyrwał się szum, ludzie zaczęli robić zdjęcia, choć proszono, aby tego nie robić po zachodzie słońca, gdy rozpoczyna się parada. Niestety niektórzy te zakazy mają w nosie i mała gromadka pingwinów ze strachu uciekła do wody. Pracownicy podchodzą i proszą, aby każdy usiadł i schował aparat. I wiecie jak to jest. Jeden usiądzie, a w tym czasie inny ‘mądry’ robi zdjęcia. I tak przez przerwy…
Coraz więcej pingwinów zaczęło wyskakiwać z wody i małymi krokami maszerowały do norek ukrytych w trawie. Niektóre kilka razy zatrzymywały się po drodze, inne prosto wędrowały przed siebie nie zważając na tłum turystów. Podobno dziennie w paradzie bierze udział tysiące pingwinów.
Wraz z pingwinami ruszyłam w drogę i po drewnianej kładce podążałam ich krokami. Każdy pingwin musiał pokonać spory kawał drogi, aby trafić do swojej nory. Nie dość, że cały dzień spędzają w wodzie polując na ryby to jeszcze drepczą niekiedy po kilka kilometrów, aby w końcu odpocząć.
Oglądanie wędrówki małych granatowo- białych pingwinów był niesamowity. Wiecie, że ważą do 1 kilograma i ich średnia wysokość do ok 30 centymetrów?
Nie zdziwcie się, jak w sklepach z pamiątkami zobaczycie pingwiny w sweterkach. Kilka lat temu wyciekła ropa, która sklejała skrzydła pingwinów i wiele pingwinów zaczęło chorować, gdy czyściło swoje piórka. Aby temu zapobiec Phillip Island’s Penguin Foundation rozpoczęła akcję szycia mini sweterków dla pingwinów. W akcję włączył się 109 letni Alfie – najstarszy Australijczyk, który również szyje sweterki dla pingwinów. Więcej możecie poczytać tu.
Phillip island słynie również z pięknych plaż i jest domem dla wielu australijskich zwierzaków
St Kilda
Jeśli ktoś nie ma czasu na wycieczkę na Phillip Island serdecznie polecam wybrać się na molo w St Kilda, gdzie również można oglądać pingwiny i to za darmo! Na St Kilda można dojechać z centrum Melbourne w niecałe 30 minut. Pracownicy pozwalają robić zdjęcia, ale tylko ze specjalną nakładką na aparat, którą rozdają. Pingwiny wyskakują z wody na kamienie, którymi otoczone jest molo i szukają swoich norek. Na St Kilda nie było aż takich tłumów turystów i pingwiny kręciły się dosłownie przy moich nogach.
Dla mnie obydwa doświadczenia były niesamowite. Jakbym miała gości to chyba zabrałabym ich na St Kildę, aby zobaczyć pingiwny. Tłumów było mniej, nie trzeba płacić, można robić zdjęcia, nie trzeba czekać, idziemy kiedy chcemy, pingwiny w zasadzie są na wyciągnięcie ręki i 'plączą się przy nogach’, ale pamiętajcie nie można ich dotykać!
Przyznać się, kto wiedział, że w Australii są pingwiny? Macie ochotę tam pojechać, aby zobaczyć pingwiny? A może ktoś był? Które miejsce bardziej polecacie?
7Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
Uwielbiam Australię i zakochałam się w Melbourne. Uważam się za szczęściarę, że mogłam tam mieszkać blisko 2 lata i to wszystko zobaczyć! Pozdrowienia
Kiedyś usłyszałam od kogoś, że Australię sie kocha lub nienawidzi… Zdecydowanie należymy do tej pierwszej grupy.