Sydney – największe miasto w Australii, które przez wielu uważane jest za najpiękniejsze i turystycznie najbardziej atrakcyjne. Turyści tłumie przyjeżdzają do Sydney, aby zobaczyć australijskie ikony. Będąc w Sydney warto wybrać się na darmowe punkty widokowe, z których widoki na ikony miasta i Australii są zjawiskowe.

Poniżej przedstawiam punkty widokowe, które warto odwiedzić będąc w Sydney:

Mrs Macquarie’s Point

Mrs Macquarie’s Point znajduje się niecałe 1.5 kilometra od opery. Widoki na trasie, która prowadzi do punktu widokowego nad wodą wzdłuż ogrodów botanicznych są naprawdę piękne – CBD (dzielnica buznesowa), opera i most. Po dojściu do punktu widokowego można odpocząć na ławce wyrzeźbionej w skale przez skazańców w 1810 roku.

Sydney Harbour Bridge

Jeśli lubicie spacery, to koniecznie przejdźcie przez słynny most Harbour Bridge nad zatoką Port Jackson. Ten stalowy most ma aż 1149 metrów długości więc szykujcie się na ponad kilometrową trasę z oszałamiającymi widokami i wyciagajcie aparaty. Może okazać się, że jeszcze nigdy tak wolno nie przeszliście jednego kilometra.

Za opłatą można oglądać miasto z Pylon Lookout. Filar podpierający most Harbour Bridge służy jako punkt widokowy. Aby dostać się na ten punkt widokowy trzeba pokonać 200 schodów. Kolejną płatną atrakcją jest wspinaczka z przewodnikiem po łuku głównym przęsła mostu. Harbour Bridge jest jednym z 3 mostów na świecie, po którego konstrukcji można spacerować w zorganizowanej grupie. Uczestnicy przypięci do mostu spacerują po schodach zainstalowanych na łuku. Ze względu bezpieczeństwo podczas spaceru nie można robić zdjęć. Zapraszam tu na relację z mojego spaceru po moście Story Bridge w Brisbane.

Milson’s Point / Lavender Bay

Lavender Bay to dzielnica w Sydney położona 3 kilometry od CBD nad zatoką o tej samej pięknej nazwie (Zatoka Lawendowa). Trafiłam tam po rezerwacji noclegu przez serwis Airbnb (klikając tu odbierz zniżkę na pierwszy nocleg). Widoki z dzielnicy, które rozchodzą się na port Jackson, most Harbour Bridge, operę oraz Luna Park zapierają dech w piersiach. Na miejce dotarłam kiedy niebo było różowe i widok wydawał się jeszcze bardziej magiczny!

Szczególnie polecam pospacerować drewnianą kładką położoną nad samą wodą, gdzie mieszkańcy cumują swoje łódki. Trasa ta znana jest jako Milson’s Point walk. Spacer zaczynamy wysiadając na stacji Milson’s Point. Po drodze mijamy basen olimpijski North Sydney Olympic Pool wybudowany w 1936 roku. Basen można oglądać przez szyby, jeśli ktoś chce wejść na jego teren trzeba zapłacić. Kawałek dalej znajduje się Luna Park, czyli park rozrywki, który został wybudowany w 1935 roku. Wejście na teren parku rozrywki jest darmowy, ale trzeba płacić za wejścia na karuzele na jego terenie. Sam spacer przez ten historyczny park i oglądanie ‚antycznych’ atrakcji jest frajdą. Stamtąd warto udać się do Wendy’s Secret Garden – ogród schowany w betonowej dżungli. Kawałek dalej znajduje się park Quibaree i mały pomost.

Kirribilli

Kirribilli to kolejna dzielnica w Sydney, która oferuje niesamowite widoki na most oraz operę. Kirribilli, podobnie jak Lavander Bay położona jest 3 kilometry od centrum i aby się do niej dostać należy wysiąść na stacji Milson’s Point. Ulicą Jeffreys street udajecie się w stronę nabrzeża, które jest popularnym miejscem na robienie zdjęć. Na pewno przekonacie się dlaczego.

Watons Bay

Watsons Bay kolejna dzielnica, z której mieszkańcy Sydney mogą podziwiać widoki na miasto. Watson Bay oddalone jest od centum o 11 kilometrów. Szczególnie warto wybrać się tam promem z Circular Quay. Widoki na Sydney z Watsons Bay są piękne, ale nie wiem czy te ze statku nie są jeszcze ładniejsze. Odwiedzajac Watson Bay warto udać się na punkt widokowy the Gap, z którego widać panoramę miasta.

Który z powyższych widoków podoba się Wam najbardziej? Dajcie znać jeśli znacie inne darmowe punkty widokowe w Sydney.

Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina