Dobre bo polskie, czyli za czym tęsknią Polacy w Australii

15

Znacie to uczucie jak mieszkając poza granicami kraju najdzie Was ochota na ‘coś polskiego’? Macie dość burgerów z frytkami, pizzy i steków serwowanych na każdym rogu. Raz na jakiś czas macie ochotę na pysznego pączka, zapiekankę albo ogórka kiszonego. Po prostu zjedlibyście coś co na co dzień w danym kraju nie jest ogólnodostępne albo można kupić tylko co dwa tygodnie, a w Polsce było na wyciągnięcie ręki. Albo zatęsknicie za rodziną i zamiast rozmawiać z nimi przez mały ekran w komputerze chcielibyście się do nich przytulić i porozmawiać twarzą w twarz? A może tęsknicie za zapachem choinki albo kwitnącego bzu?

No właśnie, mieszkajac za granicą możemy wiele się o sobie dowiedzieć. Często jest tak, że narzekamy na swój kraj i chcemy z niego wyjechać, bo nic nam się w nim nie podoba, wszystko jest do bani itp. Tyle razy to słyszałam.  Mamy wyobrażenie, że wszędzie będzie lepiej niż w kraju. Niektórzy nie mogą pojąć różnicy między wakacjami a prawdziwym życiem w innym kraju. Wakacje są od tego, żeby odpocząć i o niczym się nie martwić, dlatego wyobrażenie o kraju, który odwiedzamy może być trochę zabarwione. Po wyjeździe do innego kraju na stałe, często okazuje się, że zaczynamy tęsknić za własnym krajem. To nie musi być tęsknota, która zmusza nas do powrotu do ojczyzny, po prostu tęsknimy za czymś co było lepsze w kraju. Bo chyba nie ma kraju, w którym wszystko jest idealne? Przynajmniej ja o takim nie słyszałam. Polacy narzekają na Polskę, Niemcy na Niemcy a Australijczycy na Australię. Założę się, że nawet na wypasionych wakacjach all inclusive albo wymarzonej podróży dookoła świata kilka razy zdarzyło się komuś zatęsknić za dobrym polskich chlebem, wyśmienitymi truskawkami, czymkolwiek…

Często spotkałam się z komentarzami, że życie za granicą jest o wiele lepsze niż w Polsce. Co ciekawe, mówili to ludzie, którzy nigdy nie opuścili granic kraju.

UWAGA! Celem tego tekstu nie jest narzekanie na życie w Australii! 

Uważam, że Australia to cudowny kraj do życia, ale nie zmienia to faktu, że jest kilka polskich ‘rzeczy’, za którymi tęsknię. I jak się okazuje nie jestem sama… Byłam ciekawa jakie są 'tęsknoty’ Polaków mieszkających w Australii.

Zadałam to pytanie na kilku forach i odpowiedzi udzieliło 60 rodaków w różnym wieku. Niektórzy mieszkają w Australii od niedawna, inni osiedlili się tu ponad 20 lat temu. Na pytanie odpowiadały przede wszystkim kobiety.

Z 60 osób, tylko 3 powiedziały, że za Polską i niczym z Polski nie tęsknią. Jak się okazuje, lista 'polskich tęsknot’ jest dość długa. Z otrzymanych odpowiedzi wybrałam 12, które często się powtarzały. Oto wyniki:

Polacy

  1. Chyba nikogo nie zdziwi za czym najbardziej tęsknimy – rodzina i przyjaciele. Wielu rodaków napisało, że mają tu dużo znajomych, ale brakuje przyjaciół takich od serca, z którymi przyjaźnią się od lat – ’Brakuje przyjaciół, ale tych prawdziwych którym można ponarzekac i liczyć na nich w każdej chwili dnia i nocy. Tu ich nie ma, tu są znajomi’ – padła odpowiedź.
  2.  Zaraz za rodziną i przyjaciółmi brakuje nam polskiego pieczywa, ciast, zimy i śniegu oraz polskiej natury. Niektórzy pisali: 'Mi brakuje zapachu polskiego lasu… nigdzie tak pięknie nie pachnie jak w Polsce’, ’zapach liści  jesienią’,  'polskich pór roku, w szczególności wiosny, zapachu konwalii, bzu …’ albo ’polskich gór, łąk i jezior’.
  3. Na trzecim miejscu znajdują się polskie wędliny –  ’brakuje sklepów mięsnych z cudownym zapachem wszelakich wędlin’ oraz atmosfera rodzinnych świąt i przygotowania świąteczne. Rodacy wymieniali spotkania w gronie rodzinnym, wspólne przygotowania do świąt, kupowania i strojenia pachnącej choinki  oraz polskich tradycji, na przykład Wszystkich Świętych, wigilia, pięknych chrzcin czy wesel.

Emigracja pozwoliła mi docenić najmniejsze rzeczy o ojczyźnie, które kiedyś uważałam za coś oczywistego. Za czym ja najbardziej tęsknię? Oprócz wyżej wymienionych brakuje mi zapiekanek, gofrów i grzybobrania, po którym zjadłabym pyszną jajecznicę z kurkami albo ziemniaki z sosem kurkowym!

Bo Polska też jest fajna… i ma wyśmienite jedzenie 🙂

Zdarzyło Wam się mieszkać poza granicami Polski? Tęskniliście za czymś wyjątkowym co jest tylko w Polsce? A może przez wyjazd do innego kraju zdaliście sobie sprawę, że Polska też jest fajna i tego wcześniej nie docenialiście?

15

Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina

Komentarze do “Dobre bo polskie, czyli za czym tęsknią Polacy w Australii”

  • Kasia pisze:

    Twarog XD Jak bylismy w Czechach to juz po kilku dniach tesknilismy za Polska i za polskim jedzeniem. Troche bardziej lekkostrawnym mimo wszystko. Kiszone ogorki sa najlepsze! I lasy!!! Wlasnie wybieram sie do Parku na spacer 🙂

  • Anonim pisze:

    No wiec tak: po 35ciu latach tesknie bardzo za corka,owocami sezonowymi jak rowniez za dlugimi letnimi dniami. Pora w ktorej tesknie najbardziej to Australijska zima tzn czerwiec lipiec sierpien.Pozdrawiam serdecznie.

    • Karolina pisze:

      Według mnie owoce sezonowe o wiele lepiej smakują w Polsce. Truskawki w sklepach tutaj nawet nie pachną jak truskawki 🙂 Dlaczego akurat w tych miesiącach najbardziej tęskno?

  • Za takim prawdziwym twarogiem to i ja ostatnio tęsknię, choć w Polsce mieszkam. 🙂 Zmienia się nam kraj, ale u osób mieszkających daleko od niego zawsze wielki sentyment i wspomnienia pozostają. 🙂

    • Karolina pisze:

      Wspomnienia pozostają tak jak piszesz, ale kraj też się zmienia. Czasami niektórym się wydaje, że Polska jest taka sama jak 10 lat temu. Zjadłabym taki dobry poslki sernik z twarogiem 😉

  • Heh… Daleko ta Australia, gdyby nie to chętnie bym ta trochę pomieszkała. 😉 Bardzo ciekawy blog, będę zaglądać.

  • Marysia pisze:

    Mnie w Szwajcarii, oprócz córki, bardzo brakuje ogórków kiszonych 😛
    Twaróg można sobie zrobić samodzielnie – mleko, kwaśna śmietana, heja…
    Ale ogórków kiszonych nie zrobię, bo oni tu nie mają kiszeniaków, ani kopru w baldachach. Taki numer.
    Poza tym trochę brakuje mi polskiej gorzkiej żołądkowej oraz smakowych wódek Soplicy i Wyborowej – z wiśniówką na czele 🙂
    A właśnie – nie ma też tutaj ani czarnej porzeczki (czerwoną można kupić), ani wiśni (czereśni za to od groma), ani przetworów z nich.
    Nie ma też galaretek w proszku ani kisieli – budynie są takie dziwne i tylko waniliowe.
    Kiełbasy tutejsze są beznadziejne, brakuje mi naszych polskich.
    Majonez jest okropnie octowy, gdzie mu do naszego narodowego.
    I tak dalej 😉
    Ogólnie – niby niedaleko, a jednak…

  • Izabela pisze:

    Ja wychodzę z założenia – może trochę kontrowersyjnego – że jeśli ktoś naprawdę odczuwa tak silną tęsknotę za tym, co Polskie, to po prostu wraca do kraju. Oczywiście rozumiem, że jest wiele powodów które zmusiły człowieka do wyjazdu, ale najczęściej są to po prostu pieniądze. Ja sama chętnie bym za nimi wyjechała, ale jedyne co mnie blokuje to to, że jestem jedynaczką, więc martwiłabym się o swoją rodzinę. A gdybym miała rodzeństwo i wiedziała, że jest tu ktos na miejscu, kto wesprze rodziców, to bym się nie wahała i już dawno wyjechała. Polskie jedzenie? Mogę się go najeść odwiedzając rodzinę w PL lub oni mogą mi je przywieźć odwiedzając mnie, wtedy będzie jeszcze bardziej smakować, bo będzie to rzadko rarytas 😉 Piękno przyrody? Owszem, Polska przyroda jest piękna, ale trawa w innych krajach jest równie zielona a niebo tak samo błękitne. Są też inne walory przyrodnicze, których w Polsce nie ma

  • Anonim pisze:

    Tesknie za rodzina, za ulubionymi miejscami z dziecinstwa, ale tak naprawde za kazdym razem kiedy jestem w Polsce wszystko to za czym tesknie jest inne, dzisiaj Polska to inny swiat, niz swiat mojego dziecinstwa, wszystko wyglada i pachnie inaczej, dlatego zawsze jak tam jestem czuje rozczrowanie. Jezeli chodzi o Australie, mieszkam tutaj dosc dlugo w Melbourne to jedzenie w Melbourne mamy pyszne, wszystko mozna dostac w sklepie, polskie wedliny, paczki, ciasta, ogorki kiszone, samakuja lepiej niz w Polsce. Owoce sezonowe sa rowniez wspaniale, truskawki, jabka, czarne jagody, maliny pachna lepiej niz w Polsce, bo sa swieze, nie wspomne juz o tutejszych owocach jak mango, banany i inne. Tesknota za krajem zawsze pozostanie, bo Polska to nasz kraj, to kraj naszych przodkow, tam sie urodzilam i wychowalam, do Australii przybylam jako dorosla osoba, ale nie zaluje mojego wyboru.

  • Marysia pisze:

    Mieszkam w Melbourne od pol roku i pierwsza rzecz, jaka mnie uderzyla to wlasnie przepasc w smaku jedzenia. Jestem wegetarianka, wiec nie wiem jak z wedlinami, ale jezeli chodzi o sery, warzywa, owoce (szczegolnie jablka, truskawki, borowki, maliny, czy pomidory), pieczywo, kasze itp. to Polska bije Australie na glowe. Mam wrazenie, ze w naszym kraju jedzenie jest o niebo lepsze i zdecydowanie lepsze jakosciowo. W Australii lepsze niz w Polsce jest tylko awokado, kiwi (gold, z Nowej Zelandii) i mango. Cala reszta bez porownania. Sery sa okropne, chyba, ze uda sie kupic jakies wloskie na markecie. Pomidory sa koszmarne (myslalam na poczatku, ze to wina pory roku, ale nie!), truskawki bez smaku, to samo maliny, borowki okropnie drogie i tylko amerykanskie (marze o pierogach z lesnymi borowkami). Chleb pieke sama, bo nogdzie nie ma dobrego chleba, za 8$ jestem w stanie kupic przecietny w smaku chleb, ktory w Polsce kosztuje pewnie 3 zl. Tesknie tez za zapachem lasu, za grzybami. Za ludzmi (generalnie, nie mowie o rodzinie) nie tesknie w ogole. Tutaj kazdy jest mily, usmiechniety, wyluzowany i nie narzeka na wszystko, nie robi problemow z byle powodu. Bardzo podoba mi sie australijski styl zycia. Odpoczywam tu psychicznie od polskiej mentalnosci, zawisci i niezadowolenia ze wszystkiego. A najbardziej podoba mi sie, ze 99% ludzi jezdzi zgodnie z przepisami, wiec kultura jazdy jest zdecydowanie inna, a zagrozeniem sa kangury, a nie kretyni narazajacy innych na niebezpieczenstwo i lamiacy przepisy. Mniej podobaja mi sie odelglosci 🙂 Australia to wspanialy kraj, gdyby nie fakt, ze mam psy moglabym tu zamieszkac na stale.

  • Ula pisze:

    W Australii nie spotkałam sera białego bez soli. Twarogu albo homogenizowanego. Tu są ciężkie od tłuszczu i soli. Nie da się tego jeść. „Normalnego” sera najbardziej mi brakuje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • autor

  • Od lat marzyłam o podróży do Australii i od jakiegoś czasu spełniam moje marzenie.
    Zapraszam do wspólnej podróży po Australii i innych zakątków świata, które udało mi się odwiedzić.
    Udanego podróżowania!

  • Tematyka

  • Australia i Świat

  • Najczęściej komentowane

  • Najpopularniejsze posty