Zostałam zaatakowana w biały dzień! 300 metrów od domu! Była 8.30 rano. Wybrałam się do sklepu. Trasą, którą tego ranka szłam chodziłam wiele razy i o różnej porze dnia. Sprawca dziabnął mnie raz w głowę, po czym zwiał. Obróciłam się, żeby zobaczyć, co się stało i znowu go zauważyłam. Przymierzał się do kolejnego ataku. Ponowanie zaatakował, celem ataku znowu była moja głowa. Zaczęłam się bronić i wymachiwać w gagatka siatką na zakupy. Poddał się. To już drugi taki atak w tym sezonie i obawiam się, że nie ostatni… One atakują nagle i z ukrycia. O kim mowa? O wronach, siewkach i innych ptakach.
W zeszłym roku zostałam kilka razy zaatakowana przez sroki podczas jazdy na rowerze, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się paść ofiarą spacerując. Takie dzobnięcie w ucho naprawdę boli. Uwierzcie mi, nie chcecie, żeby zaatakował Was ptak.
Sezon na atakujące ptaki jest w pełni. Trwa od lipca do grudnia. Po mieście rozwieszone są plakaty informujące o zachowaniu ptaków. Dlaczego ptaki atakują? Jest to ich okres godowy i próbują chronić swoje młode i gniazda przed intruzami, czyli niestety też nami, chociaż nie mamy najmniejszych chęci zrobienia ptakom krzywdy. Ptaki zamieszkują parki i miejsca bardzo turystyczne, takie jak popularny South Bank albo ogrody botaniczne w Brisbane. Już nie raz widziałam, jak przechodnie i rowerzyści słaniali się od ataków wron.
W jaki sposób możemy chronić się przez napadami?
- Nie biegajamy w okolicach zamieszkanych przez ptaki, a jeśli już nas zaatakują to musimy szybkim krokiem odejść.
- Ubierając kask na rower powinniśmy zaopatrzyć się w naklejki z ‘twarzą’ albo samymi ‘oczyma’. A jeśli dojdzie już do spotkania z napastnikiem trzeba mu się spojrzeć w oczy, podobno to je odstrasza. Ja z pewnością zasłaniałabym oczy. Inną alternatywą jest przypięcie plastikowych zapinek do kasku. Tutaj pole do popisu mają rowerzyści. Wygląda to prześmiesznie.
- Spacerując powinniśmy zaopatrzyć się w kapeszul lub parasol.
Kask rowerzysty z 'ochraniaczami’
Łatwo pisać, co robić i jak się chronić. Sama nie mam zamiaru jeździć ze śmiesznie wyglądającym kaskiem na głowie. Wydaje mi się, że jak wrony będą chciały nas wygnać ze swojego terytorium, żadne parasole i ochranicze nie zdadzą egzaminu. Ptakom i tak uda się gdzieś nas dziobnąć. Jak widać w Australii oprócz pająków, rekinów i węży musi uważać na ptaki 🙂 .
3Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina
A to ciekawe, że tam atakują. Jakoś w Polsce też je mamy i nie atakują… Dlaczego? 🙂 Swoją drogą to musi dość komicznie wyglądać, jak się ludzie odganiają, choć domyślam się, że doświadczenie do przyjemnych nie należy…
Kiedyś się śmiałam, jak widziałam jak kogoś atakują, ale zmieniłam moje nastawienie do tego zjawiska, jak mnie zaatakowały.
W Polsce atakują. W Warszawie wrony, na razie na Mokotowie.
Dziwna sprawa, trochę jak z Ptaków Hitchcocka… z tym, że tam ptaki przywiązywali żyłkami, żeby się trzymały głowy a tutaj proszę… same podlatują… -.-
Mnie kiedyś mewa zaatakowała, ale na szczęście nie podziobała mnie. Nie wiedziałam, że sroki mogą tak atakować. Owszem, że kradną i lubią to, co się świeci, to wiedziałam, ale żeby tak ludzi? w biały dzień? Ptasia bezczelność 😉
W biały dzień i przy świadkach 🙂
Ja nie mogę, tego się nie spodziewałem 😉
Moja trauma z Laponii to zmasowany atak komarów, ale te dziobów przynajmniej nie mają 😉
A dzioby mają dość ostre 🙂
W Polsce są spokojne i nikgo nie atakują, może klimat tak na nie działa?
Nie mam pojęcia, dlaczego tutat tak agresywnie chronią swoich małych i terytorium.
Czy one atakują tylko w tamtym miejscu? Dziwne, że mimo tych ataków jazda w kasku jest obowiązkowa. A swoją drogą, kas z kolcami wygląda wybornie;)
Mnie zaatakowały w 3 rożnych miejscach, tam gdzie mają gniazdka. Wiec juz wiem, którędy nie chodzić 🙂
Są jeszcze lepsze kaski, postaram się zrobić zdjęcia 🙂
Cześć ! A to ciekawe… Nie spodziewałem się tego, iż ptaki mogą w taki sposób atakować ludzi. Ciekawy wpis 🙂 Pozdrawiam.
Dzięki, ja dowiedziałam się o tym ja zamieszkałam w Australii i niestety doświadczyłam tego na swojej skórze wiele razy… boli 🙂
A prawie byłam w Brisbane w grudniu…ostatecznie jednak skończyło się na styczniu 😉
To nie tylko w Brisbane atakuja, mieszkalam w Sydney i tez atakowaly teraz mieszkam na Gold Coast i to samo, trzeba bardzo uwazac. Mam kolo domu park i czesto z wnusiami tam chodze na spacery, One juz wiedza ze trzeba brac patyki zeby sie odganiac, no i musze dobrze ich pilnowac przed tymi ptakami. Dobrze Karolina ze nic Ci sie nie stalo, bo moja synowa jak Magpie zaatakowal to sie przewrocila i bardzo porozbijala.
Kurczę, naprawdę trzeba uważać. Ja najbardziej boję się o oczy, podobno lubią właśnie oczy atakować.