Lot długodystansowy z małym dzieckiem

25

Pracując w Australii przysługuje mi urlop macierzyński. Część tego urlopu postanowiłam spędzić z rodziną w Polsce. Zdecydowałam się polecieć do Polski na ponad 2 miesiące, dlatego musiałam odbyć lot bez męża, który nie dostał tyle wolnego w pracy. Czekał mnie lot długodystansowy z małym dzieckiem.

Jak przygotowałam się do długich lotów i podróży z dzieckiem?

Bałam się tej podróży. Nie byłam pewna, czy będę miała siłę być na nogach przez ponad dobę. Zawsze jestem zmęczona po długich lotach i nie mogłam sobie wyobrazić jak dam radę lecieć z maluchem. Nie miałam jednak wyboru. Chęć przedstawienia wnuka rodzicom była o wiele większa niż lęk związany z lotami z maluchem. Przed długodystansowym lotem do Polski, wybrałam się na lot krajowy z Brisbane do Cairns.Uznałam to za małą rozgrzewkę przed wielką podróżą.

Jak była podzielona podróż na trasie Brisbane – Warszawa – Gdańsk

14 godzinny lot do Dubaju
1.05 godzinna przesiadka w Dubaju
6 godzinny lot do Warszawy
4 godzinna jazda do Gdańska

Kupując bilety lotnicze zależało mi na jak najkrótszej podróży. Nie chciałam robić długich postojów, ponieważ
leciałam z 5.5 miesięcznym dzieckiem i wolałam jak najszybciej być na miejscu. Linia lotnicza Emirates sprzedawała bilety do Warszawy z jedną, krótką przesiadką w Dubaju. Wybrałam lot wieczorny, wylot o 22.25, mając nadzieję, że mały szybko zaśnie i trochę pospi przez noc.

Jak wyglądały loty?

Wchodzenie na pokład samolotu było trochę opóźnione ze względu na alarm przeciwpożarowy na lotnisku, który na szczęście okazał się fałszywy. Ja zniecierpliwością czekałam, żeby już wsiąść do samolotu, zająć miejsce i zacząć podróż. Na szczęście samolot, który zazwyczaj zabiera około 400 pasażerów, podczas naszego lotu miał tylko 100 podróżujących. Oznaczały to tyle, że cały rząd miejsc (3-4-3) miałam dla siebie i małego. Z resztą każdy pasażer miał cały rząd siedzeń dla siebie. Dobry początek podróży!

Kangurek szybko zasnął i wsadziłam go do kojca, który (za darmo) można zamówić u przewoźnika. Okazało się, że kojec jest jednak za mały na moje dziecko i przez większość podróży spał lub siedział ze mną. Pierwsze 5 godzin przespał. Po krótkiej zabawie, znowu zasnął i kiedy się przebudził zobaczył, że znowu jest ciemno. 14 godzinny lot odbywał się nocą, dlatego mały wydawał się być bardzo zmieszany ciągłą ciemnością. Przed lądowaniem pilot oznajmił, że jest bardzo duży ruch przy lotnisku i musimy krążyć 15 minut zanim wylądujemy. Trochę zaczęłam się stresować, czy zdążymy na kolejny lot. Przez cały czas zapewniano mnie, że bez nas nie odlecą. Ulżyło mi. Polska praktycznie była na wyciągnięcie ręki.

Przesiadka w Dubaju

Pierwszy, bardzo długi lot za nami. Po wylądowaniu w Dubaju szybko kierowaliśmy się do bramki, z której odlatywał samolot do Warszawy. Okazała się, że samolot do kraju wylatuje z innego terminalu i przez wcześniejsze opóźnienia na niego nie zdążymy, musimy zostać na noc w Dubaju. Ten kto był na lotnisku w Dubaju, wie jakie jest wielkie. Moja pierwsza reakcja to płacz. Przez bardzo długi czas czekałam na moment kiedy przedstawię rodzicom ich wnuka z Australii. Szybko oprzytomniałam. Wiadomo, wolałbym być z rodzicami wcześniej, ale niestety nie miałam wpływu na sytuację, a płacz na pewno by w niczym nie pomógł. Otarłam łzy, załatwiłam bilet na następny dzień i ruszyłam w stronę busa, który zawiózł nas do hotelu.

Hotel, przewozy, jedzenie oraz nowy bilet były zapewnione przez linię lotniczą.

Pobyt w Dubaju

W restauracji hotelowej podeszła do mnie Polka, która razem z mężem i córeczką byli w tym samym samolocie co ja z kangurkiem. Zaprosiła nas do stołu. Aneta i Kuba spadli mi z nieba. Nie dość, że czas szybciej zleciał na przyjemnych rozmowach, to jeszcze bardzo pomogli następnego dnia.

Doba w Dubaju zleciła bardzo szybko. Po odpoczynku, zabrałam małego do Dubai Mall, który jest jednym z największych centrów handlowych. Pokazałam mu również najwyższy budynek na świecie budynek Burj Khalifa (828 metrów).

Ostatnia prosta

Los chciał, że w samolocie do Warszawy siedzieliśmy obok Anety i Kuby, którzy znowu mi pomogli. Samolot do Warszawy wypełniony był po brzegi. Dzięki miłemu towarzystwu 6 godzinny lot zleciał bardzo szybko.
Do Warszawy dolecieliśmy 24 godzin później. Przed nami były jeszcze 4 godziny w samochodzie do Gdańska.

Obsługa w samolocie

Obsługa samolotu podczas dwóch lotów była bardzo pomocna. Niektórzy mieli naprawdę wspaniałe podejście do dzieci –  potrzymali małego, trochę się z nim pobawili i często pytali, czy czegoś potrzebuję. Kangurek dostał małe upominki dla dzieciaków – kocyk, dwie zabawki oraz torebki z jednorazową matą do zmiany pieluch, krem do pupy, łyżeczkę, śliniak oraz mokre chusteczki. Dla starszych bobasów było dostępne jedzenie.

Drobiazgi dla dzieci rozdawane w samolocie

Co zabrałam w podróż dla dziecka?

Nosidełko – malucha wsadzałam w nosidełko przez co miałam wolne ręce
Chusta do karmienia
Śpiworek, w którym śpi mały
Kocyk, na którym kładłam dziecko na lotniskach, żeby ‚rozprostował’ nogi i mógł pobawić się i fikać do woli
Ubranka na zmianę – dla małego wzięłam pajacyki, które w razie potrzeby bardzo łatwo się zdejmuje
Pieluchy, matę oraz mokre chusteczki – to wszystko wsadziłam do schowka przed siedzeniem, żeby było w zasięgu ręki
Nurofen – w razie czego
Smoczek – na wszelki wypadek, chociaż mały i tak nie używa smoczków
Zabawki, w tym gryzaczki– wzięłam kilka i wymieniałam je

 

Nasza ‚krótka’ 21 godzinna podróż z Australii do Polski zamieniła się w 41 godzinną podróż. Najważniejsze, że dolecieliśmy cali i zdrowi. Po odprawie paszportowej mały padł i dziadków przywitał… śpiąc.

O dziwo po tak długiej podróży z dzieckiem nie byłam zmęczona. Za każdym razem sama pokonując trasę z Australii do Polski byłam padnięta, ale tym razem nie miałam takiej możliwości. Przez cały czas musiałam się opiekować kangurkiem i nie było mowy o zmęczeniu. Adrenalina puściła dopiero po przyjeździe do domu w Gdańsku. Mały miał tzw. jet lag’a, czyli zmęczenie po zmianie strefy czasowej. Przez dwa dni był niezłe zakręcony i wymęczony podróżą. Nie wiedział, kiedy jest noc i dzień, co wszystkim domownikom dało się we znaki.

Kangurek spisał się na medal. Płakał raz, przed wejściem do samolotu w Dubaju, ale zwalam to na ból spowodowany ząbkowaniem. Kilka razy pomarudził, ale jak na tak długie loty i podróż to nie ma co się dziwić. W samych samolotach spędziliśmy 20 godzin! Niejeden dorosły ciężko zniósłby taką podróż! Byłam z małego bardzo dumna, choć muszę przyznać, że trochę się narobiłam ciągle zabawiając małego, żeby był w dobrym humorze. Przy wysiadaniu z samolotu kilka członków załogi pogratulowało mi dzielnego podróżnika, a jeden ze współpasażerów powiedział, że podziwia moje zasoby energii oraz odważnego synka. Powiedział, że byliśmy amazing (wspaniali)!

 

Kto leciał samolotem z mały dzieckiem? Jakie są Wasze doświadczenia? Może macie jakieś wskazówki?

25

Dzięki, że zaglądasz na bloga. Jeśli spodobał Ci się wpis, nie wahaj się zostawić po sobie śladu w postaci komentarza lub polecenia tekstu przez kliknięcie serduszka. Każdy pozytywny sygnał od czytelników motywuje mnie do dalszego pisania bloga. - Karolina

Komentarze do “Lot długodystansowy z małym dzieckiem”

  • Aga pisze:

    Wow! Amazing! 🙂 Ja przygotowuje się na podróż z London to Melbourne w styczniu….z 6 miesięcznym bobasem i 2.5 latkiem. Już mam stresa jak sobie o tym pomyśle…. dziękuję za rady! I udanego pobytu w Polsce. Ja też ostatnio spędziłam ile tylko mogłam swojego macierzyńskiego w Polsce 🙂

  • Aga pisze:

    Wczoraj zagoscilam w Melbourne z dziecmi. 12.5godz lotu z Londynu do Singaporu a ponziej 8 godz do Melbourne. Zabralam zdecydowanie Za Duzo rzeczy na samolot! Moja 2.5 latka byla tylko zaintersowana TV i bajkami, moze pobawila sie playdough z pol godzniki i pokolorowala moze z godzinke. A reszte czasu byla przyklejona do TV…..

    Moj 9 miesieczny bobas TV nie byl zaintersowany wiec wiekszosc czasu spędziliśmy chodząc po samolocie i patrząc ba ludzi heheh

    Ale lecielismy z dziadkami więc było dużo rak do pomocy! Nie wiem czy sama bym dała radę.

  • Ania pisze:

    Dzięki za ten wpis

  • Ewa pisze:

    Dzięki za wpis. Być może niedługo czeka nas lot z 11 miesięczniakiem i 3,5 latką, przygotowania taktyczne jak na wojnę :]]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • autor

  • Od lat marzyłam o podróży do Australii i od jakiegoś czasu spełniam moje marzenie.
    Zapraszam do wspólnej podróży po Australii i innych zakątków świata, które udało mi się odwiedzić.
    Udanego podróżowania!

  • Tematyka

  • Australia i Świat

  • Najczęściej komentowane

  • Najpopularniejsze posty